Jestem nowa na forum ale już jakiś czas (Odkąd zakupiłam Aleksandrette Obrożną - 1,5 miesiąca temu) czytam przeróżne posty na temat zachowań, pokarmów i żywienia oraz hodowli tej papugi. Wszystkie informację okazały się bardzo przydatne, zwłaszcza posty o oswajaniu. Można powiedzieć, że już co nie co wiem, mimo że z tym gatunkiem papugi nie mam doświadczenia. Jednak napotkałam pewien problem. Od około miesiąca próbuję Zazu przyzwyczaić do ludzi. Jest to ptak zakupiony u hodowcy, wychowany w wolierze, ma 5 miesięcy. Początkowo Zazu poznawał swoją klatkę, chciałam aby czuł się w niej bezpiecznie i traktował ją jako swój azyl. To mi się udało.
Następnym krokiem było spędzanie czasu tuż przy klatce. O dziwo Zazu wcale się nie bał mojego towarzystwa. Z tego co wyczytałam tutaj, mogę wywnioskować, że nie jest on z tych "bojaźliwych" chociaż przy wymianie wody i pokarmu zdecydowanie trzyma dystans i niecierpliwie chodzi na żerdzi "w tą i z powrotem" ale nie jest to paniczny lęk.
Podczas "warowania" przy klatce, mówienia do Zazu spokojnym, przyjaznym głosem, próbowałam podawać mu smakołyki. Jak tylko zauważyłam, że jest on z tego powodu niezadowolony to odrazu odpuszczałam. Wiem, że trzeba dużo cierpliwości.
W końcu pazerność zwyciężyła nad strachem i Zazu się pofatygował po kawałek smakołyka, który mu zaserwowałam na patyczku. Było to parę dni temu. Codziennie dostaje w ten sposób smakołyki po które coraz śmielej sięga.
Dzisiaj rano sytuacja wcale nie uległa zmianie Zazu dostał parę ulubionych owoców, które zjadł ode mnie ze smakiem. Jednakże po południu, kiedy Zazu był na "wylotach" (a lata codziennie po parę godzin po czym sam wchodzi do klatki jak zgłodnieje) postanowiłam, że skorzystam z okazji i posprzątam mu klatkę. I tak też zrobiłam, a dodatkowo spędziłam sporo czasu nad zabezpieczeniem dolnych partii klatki przed rozsypywaniem ziarna i owoców, co Zazu nieustannie robi. Oczywiście przez cały czas mojej pracy w klatce Zazu przypatrywał mi się ze swojego "punktu widokowego" w pokoju. Napełniłam miski z mieszanką ziaren oraz miskę z sałatką warzywno-owocową. Zazu jak tylko to zobaczył od razu postanowił udać się na "ucztę". Po czym jak znalazł się już w klatcę delikatnie domknęłam drzwi zamontowaną żyłką, którą zamontowałam jakiś czas temu i zamykam go sposobem, żeby nie kojarzył mnie z jugo "utratą wolności". Zazu jak już dobrze pojadł, nawet nie zauważył że już nie może wyjść pofruwać.
Po jakimś czasie chciałam mu znów dać smakołyk przez kraty, jednak tym razem nie chciał. Czy moje postępy wróciły do punktu wyjścia? Co mogło zrazić ptaka? Myślicie, że ingerowanie na jego terenie? Czy się poprostu obraził, że został zamknięty w klatce?
Bardzo proszę o pomoc, bo trochę się tym zdołowałam
