Przeczytałem wiele tematów na tym i innych forach zanim kupiliśmy papugę. Najpierw w celu wybrania gatunku, a później aby prawidłowo się ptakiem opiekować.
Nie będę się rozpisywać co zadecydowało, ale w końcu padło na eclectusa. Jako, że nie byliśmy do końca pewni czy chcemy mieć parę, to na początek miał być karmiony ręcznie młody (maksymalnie do 6 miesięcy) samczyk, i oczywiście jak to w życiu bywa adoptowaliśmy 9 miesięczną samiczkę

Paula, bo tak już miała na imię, była zaprzeczeniem wszystkich naszych postanowień, ale od razu zaakceptowała moją żonę i... to przeważyło.
Nasza Paula jest pełna sprzeczności. Nie da się tego opisać w krótkim poście. Tak dla przykładu: coś już mówiła, co nas zaskoczyło, bo przecież przebywała w stadzie, a były to słowa które ktoś kierował bezpośrednio do niej, bo np. swoje imię umiała odmienić na kilka sposobów. Na dodatek zawsze kiedy się rozwrzeszczała, to sama się łajała : NIE WO... NIE WO... NIE WOLNO!!! Gdyby nie zapewnienia hodowcy, w które nie mam powodu nie wierzyć, to pomyślałbym, że Paula miała już wcześniej jakiś dom i jest z tzw. odzysku

Na początku było naprawdę ciężko.
Po pierwsze była niesamowicie głośna, tego nie da się opisać słowami. No cóż przebywała w stadzie z innymi papugami. Mieszkamy w domu więc cierpliwie znosiliśmy jej wrzaski, choć lekko nie było. Uczyliśmy ją słów powitania np. Cześć! Jak tylko załapała odpowiadaliśmy entuzjastycznie na ludzkie słowa, zupełnie ignorując wrzaski. I to działa! Na dzień dzisiejszy Paula hałasuje tylko rano, jeśli w jej ocenie spoźniam się z podaniem jej jedzonka i po południu gdy jej zegarek wskazuje porę na wypuszczenie

Po drugie Paula nie tolerowała rąk mężczyzny. Tolerowała moją twarz, a nie znosiła dłoni. Stanowiło to spory problem, bo nauczona była lądować na ramieniu, ale gdy próbowałem ją zdjąć z mojego ramienia atakowała moją dłoń, i nie robiła tego delikatnie. Ciężko było nie syczeć z bólu i nie cofać ręki. Krew parę razy się polała. Mimo, że się nie skarżyliśmy, hodowca każdą rozmowę telefoniczną rozpoczynał od pytania czy nie dziobie, co nas bardzo zastanawiało, w końcu żona nie wytrzymała i zapytała dlaczego zadaje za każdym razem takie pytanie, bo owszem gryzie ręce męża przy byle okazji?! Wtedy przyznał, że była przez niego karmiona na siłę bo nie chciała jeść

Nie napiszę wam, że i to do końca rozwiązaliśmy, ale jest już dużo lepiej. Nadal za mną, a właściwie za moimi rękami nie przepada ale trening "step up" zdziałał cuda i teraz mnie nie gryzie, ostrzega tylko gdy nie życzy sobie kontaktu ze mną, a ja staram się to uszanować, natomiast moja żona oraz dzieci mogą ją nawet głaskać choć nie jest to typ pieszczocha.
Reasumując: jest naprawdę fajnie, bardzo ją wszyscy kochamy, a ona na swój ptasi sposób nas też, a mnie cieszy każdy nawet drobny postęp w moich z nią relacjach.
I teraz pytanie : od samego początku planowaliśmy zakup samczyka do kompletu, mamy zaklepanego ptaszka u tego samego hodowcy. Jest to ptak nie spokrewniony z naszą Paulą i za trzy tygodnie będzie do odbioru.
Ale mamy coraz więcej wątpliwości czy dobrze robimy. Czy nie jest za wcześnie. Paula nadal nie do końca zintegrowała się z nami i czy nowy ptak nie spowoduje, że wszystkie stłumione zachowania nie wybuchną w dwójnasób, a nam będzie dużo trudniej je korygować, bo Paula mając towarzysza nie będzie miała motywacji w postaci naszej aprobaty pożądanych zachowań, że o wychowaniu samczyka nie wspomnę.
Wszelkie rady mile widziane, ale wolałbym opinie doświadczonych kolegów i koleżanek, bo z jednej strony bardzo chcielibyśmy dać Pauli towarzysza, lecz z drugiej bardzo się boimy, że będziemy zaczynać od nowa tylko w dużo trudniejszy sposób
