Proszę Was o poradę, bo zaczynam się martwić.
Dziś minął tydzień odkąd moja ok 4 mies. papużka jest u mnie.
Ten tydzień minął naprawdę super. Papuga była bardzo spokojna i poczyniła nawet postępy w oswajaniu.
Nie boi się kiedy wymieniam wodę i jedzenie w klatce, bierze z ręki smakołyki i nawet gdy jestem bardzo blisko klatki przychodzi i zaczyna jeść obok mnie. Dzieli nas wtedy dystans ok 15 cm.
Dziś wróciłem do domu z pięknym brzozowym drzewkiem (na stojak), kilkoma patykami i kwiatkiem - lilią, którą dostałem w prezencie.
Przez pierwsze 2h od mojego powrotu było ok - jak zawsze. Papuga trochę pojadła, pobawiła się - wiadomo, papuzie sprawy

Po tych dwóch godzinach stało się coś niedobrego.
Ptaszek zawisł w najwyższym punkcie klatki zaczepiony łapkami i dziobem i nawet nie myśli, żeby zejść. I tak już od dwóch godzin.
Nie pomagają rozmowy, ani smakołyki.
Dodam, że ptak zachowywał się tak pierwszego dnia po przyjeździe do domu - przez 6h siedział w bezruchu zestresowany.
Czy to zapach drzewka mógł zestresować tak mojego przyjaciela? 2h stało obok klatki. Ptak nawet wykazywał zainteresowanie drzewem.
A może to przez tą lilię? Dodam, że kwiat stoi w innym pokoju.
Co jest powodem takiego zachowania?
