Para aleks. Zachowanie samicy w trakcie lęgu
Moderatorzy: wojtek, GoldAngelo, Boguśka, Grzegorz, misia458, Krysia-, WOJTEKZ
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
Zaczełam wprowadzać drobno potartą marchewkę,drobno potarty brokuł i kiełki, które parzę żeby były bardziej miękkie, oczywiście jajko cały czas i ziarna
Zmieniłam trociny w budzie ( już było czuć) – jaka rozkosz te maleństwa , no nietakie już maleństwa ( Gośka zamknięta w drugim pokoju i szybka akcja)
Samica już mniej czasu spędza w budce i nie jest już taka nerwowa ( bez problemu pozwala mi zmieniać jedzenie i wodę – na początku mnie atakowała a kiedyś jak nie miała dzieci to bez problemu siedziała obok i czekała co dobrego dostaną)
Samiec dalej poza klatką i już nawet nie próbuje tam wejść – mimo, że jak jestem w domu to klatka otwarta by Gośka polatała.
Olo się jej boi ( karmi ją tylko przez pręty jak ona jest zamknięta) a ona jak lata to … przylatuje do niego, siada z 15 cm od niego i on biedok już jest zestrachany ( oczywiście ja w pogotowiu) bebla, krzyczy
on układa skrzydła w „ serduszko” i niby wszystko idzie ku dobremu …
kiedy ona nagle - nie wiem co jest powodem ale znam już tą postawę do ataku- staje na dwóch łapach , taka napięta i sssrrruuu skok - Olo od razu zlatuje na ziemię ( Gośka do podłogi się nie zniży) i leci z krzykiem do dzieci a czasami po prostu siedzi zajęta okorowywaniem brzozy albo czyści się i nic mu nie robi
Loty Gośki są pod pełną kontrolą któregoś z domowników, już nawet myślałam, że ona była taka nerwowa z powodu ciągłego siedzenia z dziećmi w budce i jak lata to będzie ok.i czasem jest ok. a czasem ni w pięć ni w dziesięć przyjmuje tą swoją postawę i atakuje Ola ( ciekawe, że na Nimfę w ogóle nie zwraca uwagi - choć to teraz najlepszy przyjaciel Ola - a może jej się udziela moje napięcie – złapałam się na tym, że prawie jestem posr…na jak widzę, że ona jest blisko samca albo Nimfy)
Czasami jest ok. a czasami … nawet mi przyszło do głowy, że jak te żółte dzieciaki wyjdą z budki to jej się tak zażółci, że nie będzie wiedzieć którego zaatakować – no mało śmieszne, oby jej ta agresja do tego czasu przeszła.
Zmieniłam trociny w budzie ( już było czuć) – jaka rozkosz te maleństwa , no nietakie już maleństwa ( Gośka zamknięta w drugim pokoju i szybka akcja)
Samica już mniej czasu spędza w budce i nie jest już taka nerwowa ( bez problemu pozwala mi zmieniać jedzenie i wodę – na początku mnie atakowała a kiedyś jak nie miała dzieci to bez problemu siedziała obok i czekała co dobrego dostaną)
Samiec dalej poza klatką i już nawet nie próbuje tam wejść – mimo, że jak jestem w domu to klatka otwarta by Gośka polatała.
Olo się jej boi ( karmi ją tylko przez pręty jak ona jest zamknięta) a ona jak lata to … przylatuje do niego, siada z 15 cm od niego i on biedok już jest zestrachany ( oczywiście ja w pogotowiu) bebla, krzyczy
on układa skrzydła w „ serduszko” i niby wszystko idzie ku dobremu …
kiedy ona nagle - nie wiem co jest powodem ale znam już tą postawę do ataku- staje na dwóch łapach , taka napięta i sssrrruuu skok - Olo od razu zlatuje na ziemię ( Gośka do podłogi się nie zniży) i leci z krzykiem do dzieci a czasami po prostu siedzi zajęta okorowywaniem brzozy albo czyści się i nic mu nie robi
Loty Gośki są pod pełną kontrolą któregoś z domowników, już nawet myślałam, że ona była taka nerwowa z powodu ciągłego siedzenia z dziećmi w budce i jak lata to będzie ok.i czasem jest ok. a czasem ni w pięć ni w dziesięć przyjmuje tą swoją postawę i atakuje Ola ( ciekawe, że na Nimfę w ogóle nie zwraca uwagi - choć to teraz najlepszy przyjaciel Ola - a może jej się udziela moje napięcie – złapałam się na tym, że prawie jestem posr…na jak widzę, że ona jest blisko samca albo Nimfy)
Czasami jest ok. a czasami … nawet mi przyszło do głowy, że jak te żółte dzieciaki wyjdą z budki to jej się tak zażółci, że nie będzie wiedzieć którego zaatakować – no mało śmieszne, oby jej ta agresja do tego czasu przeszła.
-
- Posty: 63
- Rejestracja: pn lis 09, 2009 17:08
- Ptaki które hoduję: Aleksandretty, Rozelle, Nierozłączki, Świergotki, Katarzynki, Łąkówki, Mnichy
- Lokalizacja: Rybnik-Kamień
- Kontakt:
Knopers pisze:Właściwie po co ja tu piszę i tak mi nikt nic nie radzi.
No wiem, że wszystko już jest na forum tylko strasznie porozrzucane w wielu wątkach tematycznych i podczas szukania jakieś frazy wyrzuca mi 10 stron różnych wątków, w których prowadzone są różne rozmowy nie koniecznie związane z tematem.
Zdam się na naturę i jak będzie chciała to sama wyrzuci i skorupki i jajko a jak natura to dostęp do warzyw i owoców i niech się dzieje wola Natury
Jeśli chodzi o skorupki z młodych to oczywiście je wyrzucam, jeśli chodzi o karmienie to rano podaję mieszankę + kolby prosa senegalskiego, ok 14 podaję buraka lub marchew lub jabłko, co kilka dni również dodatkowo moczoną kukurydzę. Wieczorem podaję ugotowane na twardo jajko, albo same albo z bułką tartą.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
__________________
- choć szybko, zobacz – woła mnie mąż
lecę z kuchni a…. Oluś jest w klatce pomimo, że ona zamknięta ( jak wlazł? Prawdopodobnie przez fabryczne otwory na dziwne pojemniki przy dnie pomimo, że są tam zaślepki to i tak łatwo je zsunąć)
Olek wsadził głowę do budki i … łłłooojejejejejej jaki podekscytowany ( pierwszy raz widział swoje dzieci
- choć na początku jak były jajka i jeszcze kopulowały to Gośka łaskawie do budki go wpuszczała) Gośka wcina i jakoś na niego nie reaguje a samiec cały „ w skowronkach” dawno takiej ekscytacji u niego nie widziałam
– głowa w budce, i skrzydła w serduszko i do Gośki ją karmić i łłooomatko…i głowa do budki i …. za pojemnik z kiełkami … i to Gośce już się nie spodobało choć przed chwilą „ nie miała oczu” jak ja karmił…. zaczeła go przeganiać a on „ lux torpedą” do środka do budki a ona za nim- ja sztywna
-czworo dzieci i Gośka z Olkiem w środku ale jak szybko wszedł tak szybko wyszedł a ona ciągneła go za ogon ... otwarłam klatkę by mógł się ewakuować bo staneła na żerdzi przed budką niczym żołnierz na straży.
I tak Olek cały czas robi podchody by dostać się do środka ( dwa razy już mu się udało, porządniej zabezpieczyłam te zaślepki bo jak nikogo nie będzie w domu to cholera wie co się może stać jak do niej wejdzie) ale przez otwarte drzwiczki nie wchodzi – widocznie lepiej „oknem” niż drzwiami i prawie non stop siedzi na budce i gada ( chyba do dzieci).
No a wczoraj „ odrąbała” mu pazur ( pomimo, że cała góra klatki jest zabezpieczona i obłożona zeszytami i gałęziami , basenem, talerzykiem z jajkiem i kiełkami i grubymi konarami – bo Nimfa też już nie ma jednego paznokcia – oczywiście Gośki robota - a w poziomie poprzeplatane gałęzie, żeby chodził i siedział na gałęziach a nie prętach to Oluś własnie pozbył się pazura … eehhh … to ci miłość…
Myślę, że skoro przebywał w klatce a ona go nie zatakowała pełną piersią z pełnym wolem i szponami ( „ pitbul ”) to może …. Idzie ku lepszemu bo jak lata to też już nie rzuca się na niego ale przegania i owszem jak jej cos nie podpasuje.. no cóż zobaczymy , pewnie jak dzieci wyjdą to Olek już nie odpuści opieki nad nimi . Oby było dobrze.
- choć szybko, zobacz – woła mnie mąż
lecę z kuchni a…. Oluś jest w klatce pomimo, że ona zamknięta ( jak wlazł? Prawdopodobnie przez fabryczne otwory na dziwne pojemniki przy dnie pomimo, że są tam zaślepki to i tak łatwo je zsunąć)
Olek wsadził głowę do budki i … łłłooojejejejejej jaki podekscytowany ( pierwszy raz widział swoje dzieci

– głowa w budce, i skrzydła w serduszko i do Gośki ją karmić i łłooomatko…i głowa do budki i …. za pojemnik z kiełkami … i to Gośce już się nie spodobało choć przed chwilą „ nie miała oczu” jak ja karmił…. zaczeła go przeganiać a on „ lux torpedą” do środka do budki a ona za nim- ja sztywna

I tak Olek cały czas robi podchody by dostać się do środka ( dwa razy już mu się udało, porządniej zabezpieczyłam te zaślepki bo jak nikogo nie będzie w domu to cholera wie co się może stać jak do niej wejdzie) ale przez otwarte drzwiczki nie wchodzi – widocznie lepiej „oknem” niż drzwiami i prawie non stop siedzi na budce i gada ( chyba do dzieci).
No a wczoraj „ odrąbała” mu pazur ( pomimo, że cała góra klatki jest zabezpieczona i obłożona zeszytami i gałęziami , basenem, talerzykiem z jajkiem i kiełkami i grubymi konarami – bo Nimfa też już nie ma jednego paznokcia – oczywiście Gośki robota - a w poziomie poprzeplatane gałęzie, żeby chodził i siedział na gałęziach a nie prętach to Oluś własnie pozbył się pazura … eehhh … to ci miłość…

Myślę, że skoro przebywał w klatce a ona go nie zatakowała pełną piersią z pełnym wolem i szponami ( „ pitbul ”) to może …. Idzie ku lepszemu bo jak lata to też już nie rzuca się na niego ale przegania i owszem jak jej cos nie podpasuje.. no cóż zobaczymy , pewnie jak dzieci wyjdą to Olek już nie odpuści opieki nad nimi . Oby było dobrze.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
„ Panowie” w domu ciągle mi wmawiają, że Gośkę po odchowaniu młodych trzeba oddać do innego dorosłego samca i najlepiej do woliery bo nawet jeśli teraz nad tym panujemy to ona po prostu wkońcu go zabije
( chyba to „ odrąbanie” mu pazura przeważyło o ich natrętnym jednogłosie) sama złapałam się na tym, że jak Goska lata to ja się po prostu boję, że zaraz się na niego rzuci.
Tylko kto zdecyduje się na agresywną samicę ? ( może to tylko przy 1 lęgu ?)
Czy jest szansa, że starszy samiec bardziej jej podpasuje ?
- a może też niebieski ? – jak była jeszcze młoda to miała niebieskiego samca i on z nią robił co chciał, ona nie miała przynim oczu, kładł jej głowe na karku a ona wogóle go nie przeganiała – niestety uciekł - jeszcze wtedy miałam nie zabezpieczone okna i wtedy kupiłam właśnie Olka
Najstarsze pisklę ma 31 dni i wygląda z budki – wczoraj wieczorem mało nie dostałam zawału
jak zobaczyłam żółtą głowe w otworze budy – w pierwszym odruchu myślałam, że to Olek i … gdzie Gośka ?
Samiec z uporem maniaka wciska się do klatki ( nie przez drzwiczki), wczoraj znalazł jakąś szparę pomiędzy klatką a dobudowaną do góry klatką dla gryzoni (trochę od tyłu klatki ta ich sypialnia odstawała) i znów się wcisł do środka. Samica już taka gościnna jak ostatnio nie była co prawda bez ataku ( „ pitbul”) ale stała przed budką jak żandarm i wkońcu zaczeła go przeganiać – bez szans żeby znów wsadził głowę do budki i chyba bardziej jej chodzi o to, żeby on nie wparował znów do środka do dzieci. ( ale jak stała to stała na jednej łapie – czyli raczej zrelaksowana niż gotowa do ataku ale jak przeganiała to już dziobem do przodu - no a ja następna szpara do zatkania)
Mój syn ciągle mnie męczy żeby młode na troche wyciągnąć, żeby oswajały się z człowiekiem, sama mam wielką chęć na to ale bardzo muszę uważać żeby Gośka nie widziała - czyli musi być czymś porządnie zajeta w drugim pokoju a ona na lotach to ma ADHD wszystko szybko, wszystko na raz: pogonić Olka i Nimfę na brzoze do 2 pokoju ( samiec i tak wkońcu wchodzi na szafę – z 10 cm do sufitu – czuje się tam bezpieczniej i ja mu się wcale nie dziwię bo ona jest wyjątkowo niepewna a jak zamykam ich razem w klatce Nimfy gdy ona lata to samica dostaje jakieś wścieklizny i wydziera się niemiłosiernie przed tą klatką i on wtedy schodzi na dno klatki – ewidentnie się jej boi – to już wolę żeby on był na tej szafie to przynajmniej jak ona ma lepszy humor to ją adoruje skrzydłami w serce - ona na pniu lub karniszu – na szafę nie wchodzi) wrócić sprawdzić czy na klatce Olek ma co innego do jedzenia, zlustrować klatkę Nimfy i wyjeść mu kiełki, poobgryzać konar, wrócić do samca i Nimfy i już spokojniej albo się czyści albo drze o prysznic albo z rykiem leci sprawdzic dzieci.
Jak ostatnio zmieniałam trociny ( lux torpedą pełna organizacja) i młode były wyciągnięta to wygląda na to że każde jest inne : 1 żółty z czarnymi oczami ( jak tatuś), 2 żółty z czerwonymi oczami ,3 soczyście zielony a najmłodszy ma niebieskie pałeczki no ale może z tego wyrosną zielone pióra ?
Oj nie wiem, nie wiem… wg. własnego doświadczenia możecie mi poradzić co zrobić z Gośką oddać czy dać jej szanse…? Jeśliby ona zabiła Olka to chyba bym sobie nie darowała a z drugiej strony chciałabym dla niej jak najlepiej no i co na to Olek jakby Gośki nie było tylko któreś młode.
Nie zlinczujcie mnie, że myślę nad oddaniem samicy tylko doradzcie – zabicie Olka to z jej strony bardzo realne zagrożenie, choć staram się jak potrafię.
( chyba to „ odrąbanie” mu pazura przeważyło o ich natrętnym jednogłosie) sama złapałam się na tym, że jak Goska lata to ja się po prostu boję, że zaraz się na niego rzuci.
Tylko kto zdecyduje się na agresywną samicę ? ( może to tylko przy 1 lęgu ?)
Czy jest szansa, że starszy samiec bardziej jej podpasuje ?
- a może też niebieski ? – jak była jeszcze młoda to miała niebieskiego samca i on z nią robił co chciał, ona nie miała przynim oczu, kładł jej głowe na karku a ona wogóle go nie przeganiała – niestety uciekł - jeszcze wtedy miałam nie zabezpieczone okna i wtedy kupiłam właśnie Olka
Najstarsze pisklę ma 31 dni i wygląda z budki – wczoraj wieczorem mało nie dostałam zawału
jak zobaczyłam żółtą głowe w otworze budy – w pierwszym odruchu myślałam, że to Olek i … gdzie Gośka ?
Samiec z uporem maniaka wciska się do klatki ( nie przez drzwiczki), wczoraj znalazł jakąś szparę pomiędzy klatką a dobudowaną do góry klatką dla gryzoni (trochę od tyłu klatki ta ich sypialnia odstawała) i znów się wcisł do środka. Samica już taka gościnna jak ostatnio nie była co prawda bez ataku ( „ pitbul”) ale stała przed budką jak żandarm i wkońcu zaczeła go przeganiać – bez szans żeby znów wsadził głowę do budki i chyba bardziej jej chodzi o to, żeby on nie wparował znów do środka do dzieci. ( ale jak stała to stała na jednej łapie – czyli raczej zrelaksowana niż gotowa do ataku ale jak przeganiała to już dziobem do przodu - no a ja następna szpara do zatkania)
Mój syn ciągle mnie męczy żeby młode na troche wyciągnąć, żeby oswajały się z człowiekiem, sama mam wielką chęć na to ale bardzo muszę uważać żeby Gośka nie widziała - czyli musi być czymś porządnie zajeta w drugim pokoju a ona na lotach to ma ADHD wszystko szybko, wszystko na raz: pogonić Olka i Nimfę na brzoze do 2 pokoju ( samiec i tak wkońcu wchodzi na szafę – z 10 cm do sufitu – czuje się tam bezpieczniej i ja mu się wcale nie dziwię bo ona jest wyjątkowo niepewna a jak zamykam ich razem w klatce Nimfy gdy ona lata to samica dostaje jakieś wścieklizny i wydziera się niemiłosiernie przed tą klatką i on wtedy schodzi na dno klatki – ewidentnie się jej boi – to już wolę żeby on był na tej szafie to przynajmniej jak ona ma lepszy humor to ją adoruje skrzydłami w serce - ona na pniu lub karniszu – na szafę nie wchodzi) wrócić sprawdzić czy na klatce Olek ma co innego do jedzenia, zlustrować klatkę Nimfy i wyjeść mu kiełki, poobgryzać konar, wrócić do samca i Nimfy i już spokojniej albo się czyści albo drze o prysznic albo z rykiem leci sprawdzic dzieci.
Jak ostatnio zmieniałam trociny ( lux torpedą pełna organizacja) i młode były wyciągnięta to wygląda na to że każde jest inne : 1 żółty z czarnymi oczami ( jak tatuś), 2 żółty z czerwonymi oczami ,3 soczyście zielony a najmłodszy ma niebieskie pałeczki no ale może z tego wyrosną zielone pióra ?
Oj nie wiem, nie wiem… wg. własnego doświadczenia możecie mi poradzić co zrobić z Gośką oddać czy dać jej szanse…? Jeśliby ona zabiła Olka to chyba bym sobie nie darowała a z drugiej strony chciałabym dla niej jak najlepiej no i co na to Olek jakby Gośki nie było tylko któreś młode.
Nie zlinczujcie mnie, że myślę nad oddaniem samicy tylko doradzcie – zabicie Olka to z jej strony bardzo realne zagrożenie, choć staram się jak potrafię.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
No tak w takiej decyzji to nikt mi nie pomoże ani nie doradzi
ja ciągle twierdzę, że zobaczymy bo może to tylko przy pierwszym lęgu
– ale domownicy są wręcz upierdliwi
( oby jej przeszło)
Gosiaczek nie jest milusią ptaszyną jak Olek i Zoltar ( Nimfa) uwaliła już moich „panów” swoim dziobem nie raz i do krwi – ciekawe, że mnie tylko straszyła i to tylko przy lęgach mimo, że wkładam prawie całą rękę do klatki ( na przeciwległej ścianie są dwa pojemniki) to ostatnio siedzi obok i nawet dzioba nie otwiera jak dostaje żarcie
- ona czuje, że chłopcy za nią nie przepadaja choć zostawiaja ja w spokoju
Ale ta ich ciągła sugestia, że ja jestem uparta a w końcu dojdzie do tragedii i czasami się łamię i sama nie wiem co zrobić
– świadomość ,że ona mogłaby wędrować z rąk do rąk kraje mi serce ale świadomość, że „zlikwiduje” Olka ..ehhh
Czy tak obiektywnie z boku ktoś ma jakiś osąd tej sytuacji
proszę doradzcie mi
ja ciągle twierdzę, że zobaczymy bo może to tylko przy pierwszym lęgu
– ale domownicy są wręcz upierdliwi

Gosiaczek nie jest milusią ptaszyną jak Olek i Zoltar ( Nimfa) uwaliła już moich „panów” swoim dziobem nie raz i do krwi – ciekawe, że mnie tylko straszyła i to tylko przy lęgach mimo, że wkładam prawie całą rękę do klatki ( na przeciwległej ścianie są dwa pojemniki) to ostatnio siedzi obok i nawet dzioba nie otwiera jak dostaje żarcie
- ona czuje, że chłopcy za nią nie przepadaja choć zostawiaja ja w spokoju
Ale ta ich ciągła sugestia, że ja jestem uparta a w końcu dojdzie do tragedii i czasami się łamię i sama nie wiem co zrobić

Czy tak obiektywnie z boku ktoś ma jakiś osąd tej sytuacji

proszę doradzcie mi
-
- -#moderator
- Posty: 741
- Rejestracja: ndz cze 28, 2009 23:24
- Ptaki które hoduję: Papużki Faliste, Mnichy Nizinne, Rudosterki Brązowouche, Rudosterki Zielonolice, Konury Ognistobrzuche
- Lokalizacja: Sędziszowice
Obiektywnie z boku (w mojej opinii) na forum możesz poczytać, że samica w trakcie lęgu jest w stosunku do samca agresywna i to stosunkowo częste wśród tych ptaków. Sytuacja może przejść po lęgach, ale podczas kolejnych może się powtórzyć, a może nie przejść wcale. Ja na Twoim miejscu bym przeczekał sytuacje i zobaczył co będzie po lęgach, ale to tylko moja opinia.
Czasem lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać.
Pozdrawiam, Michał.
Pozdrawiam, Michał.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
Dzięki przeczekam ,
no wlaśnie jak czytam,to wszystkie Aleksy żyją sobie zgodnie i razem odchowują pisklaki
A u mnie wyglada to tak, że np. samica siedzi przed budką w klatce a samiec na budce na zewnątrz i on ją karmi, rozkłada skrzydełka i czaruje i jej to odpowiada bo „miga” do niego oczami
- no wydawałoby się, że wszystko w porządku ( może pozatym, że nie mogą być razem w klatce)
Ale jak w tym momencie otworzę jej klatkę ( przecież jest zadowolona) to ona wylatuje i od razu z atakiem na samca i tego pojąć nie mogę
– teraz jak otwieram klatkę to mówię „ Olek uważaj, otwieram” i on jak widzi, że otwieram Gosiaczka od razu startuje na szafe a jak ona zamknięta to ją karmi i czaruje i jeszcze na dokładkę jak zobaczył te swoje dzieci to teraz na chama pcha się do środka wszystkimi szparami ( oprócz drzwi no bo jak otwarte to musi się ewakuować na szafę)
Przeczekam - tylko co zrobi Olek jak dzieci wyjdą z budki – przecież to samiec przedewszystkim uczy samodzielnego pobierania pokarmu – może wkońcu mu pozwoli
Dzieci wyjdą, otworze klatkę … „ i duchy opiekuńcze natury miejcie w opiece moje papugi”
no wlaśnie jak czytam,to wszystkie Aleksy żyją sobie zgodnie i razem odchowują pisklaki
A u mnie wyglada to tak, że np. samica siedzi przed budką w klatce a samiec na budce na zewnątrz i on ją karmi, rozkłada skrzydełka i czaruje i jej to odpowiada bo „miga” do niego oczami
- no wydawałoby się, że wszystko w porządku ( może pozatym, że nie mogą być razem w klatce)
Ale jak w tym momencie otworzę jej klatkę ( przecież jest zadowolona) to ona wylatuje i od razu z atakiem na samca i tego pojąć nie mogę

Przeczekam - tylko co zrobi Olek jak dzieci wyjdą z budki – przecież to samiec przedewszystkim uczy samodzielnego pobierania pokarmu – może wkońcu mu pozwoli
Dzieci wyjdą, otworze klatkę … „ i duchy opiekuńcze natury miejcie w opiece moje papugi”
-
- Posty: 7
- Rejestracja: ndz gru 19, 2010 21:41
- Ptaki które hoduję: Amadyny wspaniałe,Kanarki,Rozela
- Lokalizacja: Gdańsk
Witam po dłuższym czasie !
Rzeczywiście problem, moim zdaniem w tego typu sprawach zasadniczym powodem problemu jest niepotrzebne darzenie miłością ptaka który dąży do unicestwienia "bliskiego" partnera. Ja w wieloletniej hodowli inteligentnych i agresywnych Pielęgnic, bezwzględnie eliminowałem osobniki niszczące własny gatunek i nie tylko, i propagowałem to na forum Akwarystycznym ( klubowym).
Tolerowanie agresywnych osobników jest nie do pogodzenia z etyką, Ekologią i miłością do przyrody i przynosi zawsze negatywne następstwa.
Pozdrawiam - Gustaw.
Rzeczywiście problem, moim zdaniem w tego typu sprawach zasadniczym powodem problemu jest niepotrzebne darzenie miłością ptaka który dąży do unicestwienia "bliskiego" partnera. Ja w wieloletniej hodowli inteligentnych i agresywnych Pielęgnic, bezwzględnie eliminowałem osobniki niszczące własny gatunek i nie tylko, i propagowałem to na forum Akwarystycznym ( klubowym).
Tolerowanie agresywnych osobników jest nie do pogodzenia z etyką, Ekologią i miłością do przyrody i przynosi zawsze negatywne następstwa.
Pozdrawiam - Gustaw.

Przyjaciel Zwierząt.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
Gustaw: „ jest niepotrzebne darzenie miłością ptaka który dąży do unicestwienia "bliskiego" partnera…Ja w wieloletniej hodowli inteligentnych i agresywnych Pielęgnic, bezwzględnie eliminowałem osobniki niszczące własny gatunek”
Też swego czasu miałam akwarium i nie miałam problemu z oddaniem do zoologa agresywnej ryby, – dla nich środowiskiem jest akwarium ale papuga żyje 20 lat i ważne jest jakie warunki do tego życia ma stworzone i byłabym skłonna ją oddać do starszego partnera, którego zaakceptuje ( bo przecież Aleksy podczas lęgu w większości żyją zgodnie i jak bardziej podpasuje jej samiec to może się to udać ) lub wręcz do stada i niech sama wybierze.
Nie mogę pogodzić się z myślą, że ktoś ją weźmie i jak znów będzie agresywna to po prostu „opchnie” ją dalej –może jeszcze na pupila, którym ona nie jest ( choć nie boi się człowieka i jabłko z ręki bierze to na bliższy kontakt nie pozwala) – rozczarowanie, że nie pupilek i opchnięcie znów dalej … ta świadomość, że ona przez swoje życie miałaby wędrować z rąk do rąk powoduje, że w domu ciągle mówię „ nie, zobaczymy po lęgach ” to nie jest takie proste jak piszesz człowiek jest odpowiedzialny za to zwierze.
Też swego czasu miałam akwarium i nie miałam problemu z oddaniem do zoologa agresywnej ryby, – dla nich środowiskiem jest akwarium ale papuga żyje 20 lat i ważne jest jakie warunki do tego życia ma stworzone i byłabym skłonna ją oddać do starszego partnera, którego zaakceptuje ( bo przecież Aleksy podczas lęgu w większości żyją zgodnie i jak bardziej podpasuje jej samiec to może się to udać ) lub wręcz do stada i niech sama wybierze.
Nie mogę pogodzić się z myślą, że ktoś ją weźmie i jak znów będzie agresywna to po prostu „opchnie” ją dalej –może jeszcze na pupila, którym ona nie jest ( choć nie boi się człowieka i jabłko z ręki bierze to na bliższy kontakt nie pozwala) – rozczarowanie, że nie pupilek i opchnięcie znów dalej … ta świadomość, że ona przez swoje życie miałaby wędrować z rąk do rąk powoduje, że w domu ciągle mówię „ nie, zobaczymy po lęgach ” to nie jest takie proste jak piszesz człowiek jest odpowiedzialny za to zwierze.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
Adrian 1 -na pewno nie przy pierwszych lęgach - dość dziwnie je przechodzimy ze złością Gośki - myślę, że jak dzieci wyjdą z budy to będą widzieć, że Nimfol siedzi na ramieniu, tatuś na ręce a mamuśka choć złośnica to jabłko bierze z ręki więc na pewno będę je kusić do bliższego kontaktu już teraz dużo gadam to tych kukułek ( wyglądają z budy równo)
Jakby Gośce przeszła złość i miały drugie lęgi to może się skuszę na ręczne dokarmianie ale też na zasadzie rodzice niech robią swoje a tylko czasami.
Ale kto to wie czy samica taka agresywna tylko przy pierwszych dzieciach czy już jej tak
zostanie i oby nie bo dzieci mają niesamowite 
Jakby Gośce przeszła złość i miały drugie lęgi to może się skuszę na ręczne dokarmianie ale też na zasadzie rodzice niech robią swoje a tylko czasami.
Ale kto to wie czy samica taka agresywna tylko przy pierwszych dzieciach czy już jej tak


-
- Posty: 365
- Rejestracja: czw lis 03, 2011 11:33
- Ptaki które hoduję: Kakadu Alba - para
- Lokalizacja: Lubuskie
- Kontakt:
Aaa no rozumiem. Miejmy nadzieje ze Gosce złość przejdzie bo to trzeba przyznac, ze para bardzo ciekawa a młode jeszcze ciekawsze. Maluchy jak będą widziec rodziców to powinny brac z nich przyklad (chodzi mi o kontakt z czlowiekiem ). Dziwna jest ich "miłość" niby agresja ale dzieciaki razem mają :p
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
W niedzielę o 7 rano mieliśmy „sajgon” - jeden żółtek wystawia pół tłowia z budki i ciekawski tak zahaczył skrzydłem , że nie mógł kupra zpowrotem wsadzić do budy – więc po prętach najpierw na góre a potem na dno klatki i pod ręczniki , oczywiście Olek ( jak wyskoczyłam z łóżka bo darły się nieziemsko ) już był w klatce
( Byłam strasznie zdziwiona a właściwie przerażona, potem odkryłam, że moje zabezpieczenie dziwnych otworów przy dnie zostało poluzowane) i co…
Gośka zamiast razem z nim pomóc małemu i pokazać jak ma wejść z powrotem nie pozwoliła się Olkowi w ogóle ruszyć.. a ile ryku przy tym było, chyba cały blok postawili na nogi, pootwierałam wszystkie drzwiczki ale samiec ani drgnął a samica była cała gotowa do ataku - ja wsadziłam reke do klatki i wsadziłam małego do środka budy a wariatka rzuciła się na samca a chyba powinna mi rękę pokiereszować a nie jego.
Żyje ( nieżle „ przeczołgany” pióra latały, krew się lała i teraz ciężko fruwa , nie ma połowy lotek w jednym skrzydle ( to samo co kiedyś
) i trzyma się z daleka od klatki Gośki a ona siedzi zamknięta )
i chyba ma tak samo dość jak ja a dopiero co dzień prędzej razem siedzieli na karniszu i podstawiała mu kuper – ona jakaś seksoholiczka, jednych młodych jeszcze nie odchowała, atakuje go a potem na raz chce jej się nowych jajek i jest w amoku podstawiając mu kuper pod sam dziób
( przecież to za wcześnie
)
a na następny dzień wyrywa mu wszystkie lotki ( jakby syn nie zaczoł spryskiwać ją wodą tak, że schowała się do budki to by go w tej klatce chyba zlikwidowała)
Jak tak dalej pójdzie to on nie dożyje do czasu samodzielności dzieci ( nie mogę go przecież zamknąć w klatce Nimfy mimo, że razem w niej przesiadują i jedzą to jednak klatka Zoltara a poza tym i tak uparcie śpi na drabinie wiszącej obok budy
)
Czy ktoś z Was odważyłby się połączyć ją ze swoim dorosłym samcem
W sumie dobra matka, chętna na lęgi tylko obecnego samca poza seksem chce zlikwidować -
piszę szczerze bez ściemniania co się u mnie dzieje - może innego dorosłego samca zaakceptuje w pełni (może niebieski jej podpasuje i najlepiej starszy od niej żeby go w pełni nie zdominowała)
( Byłam strasznie zdziwiona a właściwie przerażona, potem odkryłam, że moje zabezpieczenie dziwnych otworów przy dnie zostało poluzowane) i co…
Gośka zamiast razem z nim pomóc małemu i pokazać jak ma wejść z powrotem nie pozwoliła się Olkowi w ogóle ruszyć.. a ile ryku przy tym było, chyba cały blok postawili na nogi, pootwierałam wszystkie drzwiczki ale samiec ani drgnął a samica była cała gotowa do ataku - ja wsadziłam reke do klatki i wsadziłam małego do środka budy a wariatka rzuciła się na samca a chyba powinna mi rękę pokiereszować a nie jego.
Żyje ( nieżle „ przeczołgany” pióra latały, krew się lała i teraz ciężko fruwa , nie ma połowy lotek w jednym skrzydle ( to samo co kiedyś

i chyba ma tak samo dość jak ja a dopiero co dzień prędzej razem siedzieli na karniszu i podstawiała mu kuper – ona jakaś seksoholiczka, jednych młodych jeszcze nie odchowała, atakuje go a potem na raz chce jej się nowych jajek i jest w amoku podstawiając mu kuper pod sam dziób
( przecież to za wcześnie

a na następny dzień wyrywa mu wszystkie lotki ( jakby syn nie zaczoł spryskiwać ją wodą tak, że schowała się do budki to by go w tej klatce chyba zlikwidowała)
Jak tak dalej pójdzie to on nie dożyje do czasu samodzielności dzieci ( nie mogę go przecież zamknąć w klatce Nimfy mimo, że razem w niej przesiadują i jedzą to jednak klatka Zoltara a poza tym i tak uparcie śpi na drabinie wiszącej obok budy


W sumie dobra matka, chętna na lęgi tylko obecnego samca poza seksem chce zlikwidować -
piszę szczerze bez ściemniania co się u mnie dzieje - może innego dorosłego samca zaakceptuje w pełni (może niebieski jej podpasuje i najlepiej starszy od niej żeby go w pełni nie zdominowała)
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
No normalnych papug to ja nie mam na pewno
Olkowi samopoczucie się już poprawiło bo tańczy i gdacze na budzie przed prętami, za którymi jest Gośka, a mamuśka z zapretów nadstawia kuper wydając z siebie kurze odgłosy.
Dom wariatów
Wczoraj już została wypuszczona bo po to ma skrzydła by latać i jaka „pierona” była grzeczna
Jeszcze parę dni i dzieci powinny zacząć wychodzic z budki… no zobaczymy cóż rodzice będą robić,
no bo jak Gośka zapanuje nad rozzuchwaloną 4 jak zostanie otwarta klatka

Olkowi samopoczucie się już poprawiło bo tańczy i gdacze na budzie przed prętami, za którymi jest Gośka, a mamuśka z zapretów nadstawia kuper wydając z siebie kurze odgłosy.
Dom wariatów

Wczoraj już została wypuszczona bo po to ma skrzydła by latać i jaka „pierona” była grzeczna
Jeszcze parę dni i dzieci powinny zacząć wychodzic z budki… no zobaczymy cóż rodzice będą robić,
no bo jak Gośka zapanuje nad rozzuchwaloną 4 jak zostanie otwarta klatka

-
- -#moderator
- Posty: 741
- Rejestracja: ndz cze 28, 2009 23:24
- Ptaki które hoduję: Papużki Faliste, Mnichy Nizinne, Rudosterki Brązowouche, Rudosterki Zielonolice, Konury Ognistobrzuche
- Lokalizacja: Sędziszowice
Knopers, po odseparowaniu młodych proponuje odstawić budkę lęgową na jakiś czas i zobaczyć jaka będzie sytuacja. Być może Gośka przestanie atakować, a jeśli tak się stanie to wtedy decyzja czy ją zostawić i uważać w trakcie lęgów(albo lęgi odpuścić) czy też oddać będzie należała do Ciebie 

Czasem lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać.
Pozdrawiam, Michał.
Pozdrawiam, Michał.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: pt gru 28, 2012 07:42
- Ptaki które hoduję: aleksy nimfol
- Lokalizacja: śląsk
GoldAngelo „ po odseparowaniu młodych proponuje odstawić budkę lęgową na jakiś czas i zobaczyć jaka będzie sytuacja”
Czy jak młode będą samodzielnie jeść to ja mam je odseparować do innej klatki
Jak przestana nocować w budce to mogę ją zabrać ,
czy dopiero jak młodych już nie będzie
Jeden żółtek wychodzi z budki, jest bardzo nieporadny ( pomaga sobie skrzydłami)
a Gośka to chyba zejdzie na zawał jak wyjdą wszystkie a ona nie wyluzuje – Olek jest bardzo podekscytowany jak mały wędruje za to ona fruwa i wędruje po klatce na zasadzie gdzie tatuś tam ona, (chyba żeby przez pręty nie przeniknął, bo zabezpieczona już jest porządnie ) a jak wyjdą wszystkie i klatka zostanie otwarta to ja nie wiem co się będzie działo.
Moi panowie w domu maja dziwne pomysły bo wczoraj stwierdzili, że Gośkę wypuszczą i zamkną w drugim pokoju a Olka wpuszczą do młodych mam nadzieję,
że wybiłam im z głowy taki eksperyment.
Czy jak młode będą samodzielnie jeść to ja mam je odseparować do innej klatki

Jak przestana nocować w budce to mogę ją zabrać ,
czy dopiero jak młodych już nie będzie

Jeden żółtek wychodzi z budki, jest bardzo nieporadny ( pomaga sobie skrzydłami)
a Gośka to chyba zejdzie na zawał jak wyjdą wszystkie a ona nie wyluzuje – Olek jest bardzo podekscytowany jak mały wędruje za to ona fruwa i wędruje po klatce na zasadzie gdzie tatuś tam ona, (chyba żeby przez pręty nie przeniknął, bo zabezpieczona już jest porządnie ) a jak wyjdą wszystkie i klatka zostanie otwarta to ja nie wiem co się będzie działo.

Moi panowie w domu maja dziwne pomysły bo wczoraj stwierdzili, że Gośkę wypuszczą i zamkną w drugim pokoju a Olka wpuszczą do młodych mam nadzieję,
że wybiłam im z głowy taki eksperyment.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości