Witam dziś po raz kolejny.
Jestem mężatką, mam dwóch synów 3 i 13 lat.
Parę nimf kupiłam 5 lat temu i tak się zaczeło. Lęgi miałam dwukrotnie, oczywiście chciałam je sprzedać, ale niestety przeciągało się to w czasie, a potem to już nie mogłam oddać ani jednej.Pewnie nie jest to rozsądne, ale na myśl że, mogą trafić w nieodpowiednie ręce podjełam decyzję o pozostawieniu wszystkich. Tak więc jest ich 9 i jest świetnie( no może troche głośno

).Zakochałam się w ptakach całkowicie, poszłam nawet na studia zootechniczne, aby się więcej o nich dowiedzieć, niedługo zacznę pisać pracę inżynierską na temat ,, Wpływ warunków utrzymania na zdrowie ptaków''. Oczywiście nie chcę się wymądrzać, moja wiedza w dalszym ciągu jest na poziomie raczkowania.
Mojego Bartka ( bądż Beti) odkupilam od dalekiej znajomej, której urodziło sie dziecko.Musze przyznać że, jest zaskakujący, moje nimfy choć wcale się mnie nie boją, to jednak kontaktu fizycznego sobie nie życzą(jestem im potrzebna do sprzątania i dawania jedzenia). Natomiast Bartek już drugiego dnia wziął mi z ręki jabłuszko, na trzeci skubał mi włosy i dotykał swoim potężnym dziobem moje usta. Niesamowite wrażenie. Oczywiście on o wszystkim decyduje, jeśli nie chce kontaktu---ja się wycofuję. Mam przeczucie, iż będziemy mieli wspaniały kontakt.
