W parze czy jednak osobno?
Moderatorzy: wojtek, GoldAngelo, Boguśka, Grzegorz, misia458, Krysia-, WOJTEKZ
W parze czy jednak osobno?
Na początku chciałbym wszystkim powiedzieć cześć, bo to mój pierwszy post. I z góry przeprosić, bo będzie długo... ale liczę na waszą pomoc, więc muszę chyba wam dokładnie opisać sytuację.
Przeczytałem wiele tematów na tym i innych forach zanim kupiliśmy papugę. Najpierw w celu wybrania gatunku, a później aby prawidłowo się ptakiem opiekować.
Nie będę się rozpisywać co zadecydowało, ale w końcu padło na eclectusa. Jako, że nie byliśmy do końca pewni czy chcemy mieć parę, to na początek miał być karmiony ręcznie młody (maksymalnie do 6 miesięcy) samczyk, i oczywiście jak to w życiu bywa adoptowaliśmy 9 miesięczną samiczkę
Paula, bo tak już miała na imię, była zaprzeczeniem wszystkich naszych postanowień, ale od razu zaakceptowała moją żonę i... to przeważyło.
Nasza Paula jest pełna sprzeczności. Nie da się tego opisać w krótkim poście. Tak dla przykładu: coś już mówiła, co nas zaskoczyło, bo przecież przebywała w stadzie, a były to słowa które ktoś kierował bezpośrednio do niej, bo np. swoje imię umiała odmienić na kilka sposobów. Na dodatek zawsze kiedy się rozwrzeszczała, to sama się łajała : NIE WO... NIE WO... NIE WOLNO!!! Gdyby nie zapewnienia hodowcy, w które nie mam powodu nie wierzyć, to pomyślałbym, że Paula miała już wcześniej jakiś dom i jest z tzw. odzysku
Na początku było naprawdę ciężko.
Po pierwsze była niesamowicie głośna, tego nie da się opisać słowami. No cóż przebywała w stadzie z innymi papugami. Mieszkamy w domu więc cierpliwie znosiliśmy jej wrzaski, choć lekko nie było. Uczyliśmy ją słów powitania np. Cześć! Jak tylko załapała odpowiadaliśmy entuzjastycznie na ludzkie słowa, zupełnie ignorując wrzaski. I to działa! Na dzień dzisiejszy Paula hałasuje tylko rano, jeśli w jej ocenie spoźniam się z podaniem jej jedzonka i po południu gdy jej zegarek wskazuje porę na wypuszczenie
Po drugie Paula nie tolerowała rąk mężczyzny. Tolerowała moją twarz, a nie znosiła dłoni. Stanowiło to spory problem, bo nauczona była lądować na ramieniu, ale gdy próbowałem ją zdjąć z mojego ramienia atakowała moją dłoń, i nie robiła tego delikatnie. Ciężko było nie syczeć z bólu i nie cofać ręki. Krew parę razy się polała. Mimo, że się nie skarżyliśmy, hodowca każdą rozmowę telefoniczną rozpoczynał od pytania czy nie dziobie, co nas bardzo zastanawiało, w końcu żona nie wytrzymała i zapytała dlaczego zadaje za każdym razem takie pytanie, bo owszem gryzie ręce męża przy byle okazji?! Wtedy przyznał, że była przez niego karmiona na siłę bo nie chciała jeść
Nie napiszę wam, że i to do końca rozwiązaliśmy, ale jest już dużo lepiej. Nadal za mną, a właściwie za moimi rękami nie przepada ale trening "step up" zdziałał cuda i teraz mnie nie gryzie, ostrzega tylko gdy nie życzy sobie kontaktu ze mną, a ja staram się to uszanować, natomiast moja żona oraz dzieci mogą ją nawet głaskać choć nie jest to typ pieszczocha.
Reasumując: jest naprawdę fajnie, bardzo ją wszyscy kochamy, a ona na swój ptasi sposób nas też, a mnie cieszy każdy nawet drobny postęp w moich z nią relacjach.
I teraz pytanie : od samego początku planowaliśmy zakup samczyka do kompletu, mamy zaklepanego ptaszka u tego samego hodowcy. Jest to ptak nie spokrewniony z naszą Paulą i za trzy tygodnie będzie do odbioru.
Ale mamy coraz więcej wątpliwości czy dobrze robimy. Czy nie jest za wcześnie. Paula nadal nie do końca zintegrowała się z nami i czy nowy ptak nie spowoduje, że wszystkie stłumione zachowania nie wybuchną w dwójnasób, a nam będzie dużo trudniej je korygować, bo Paula mając towarzysza nie będzie miała motywacji w postaci naszej aprobaty pożądanych zachowań, że o wychowaniu samczyka nie wspomnę.
Wszelkie rady mile widziane, ale wolałbym opinie doświadczonych kolegów i koleżanek, bo z jednej strony bardzo chcielibyśmy dać Pauli towarzysza, lecz z drugiej bardzo się boimy, że będziemy zaczynać od nowa tylko w dużo trudniejszy sposób
Przeczytałem wiele tematów na tym i innych forach zanim kupiliśmy papugę. Najpierw w celu wybrania gatunku, a później aby prawidłowo się ptakiem opiekować.
Nie będę się rozpisywać co zadecydowało, ale w końcu padło na eclectusa. Jako, że nie byliśmy do końca pewni czy chcemy mieć parę, to na początek miał być karmiony ręcznie młody (maksymalnie do 6 miesięcy) samczyk, i oczywiście jak to w życiu bywa adoptowaliśmy 9 miesięczną samiczkę
Paula, bo tak już miała na imię, była zaprzeczeniem wszystkich naszych postanowień, ale od razu zaakceptowała moją żonę i... to przeważyło.
Nasza Paula jest pełna sprzeczności. Nie da się tego opisać w krótkim poście. Tak dla przykładu: coś już mówiła, co nas zaskoczyło, bo przecież przebywała w stadzie, a były to słowa które ktoś kierował bezpośrednio do niej, bo np. swoje imię umiała odmienić na kilka sposobów. Na dodatek zawsze kiedy się rozwrzeszczała, to sama się łajała : NIE WO... NIE WO... NIE WOLNO!!! Gdyby nie zapewnienia hodowcy, w które nie mam powodu nie wierzyć, to pomyślałbym, że Paula miała już wcześniej jakiś dom i jest z tzw. odzysku
Na początku było naprawdę ciężko.
Po pierwsze była niesamowicie głośna, tego nie da się opisać słowami. No cóż przebywała w stadzie z innymi papugami. Mieszkamy w domu więc cierpliwie znosiliśmy jej wrzaski, choć lekko nie było. Uczyliśmy ją słów powitania np. Cześć! Jak tylko załapała odpowiadaliśmy entuzjastycznie na ludzkie słowa, zupełnie ignorując wrzaski. I to działa! Na dzień dzisiejszy Paula hałasuje tylko rano, jeśli w jej ocenie spoźniam się z podaniem jej jedzonka i po południu gdy jej zegarek wskazuje porę na wypuszczenie
Po drugie Paula nie tolerowała rąk mężczyzny. Tolerowała moją twarz, a nie znosiła dłoni. Stanowiło to spory problem, bo nauczona była lądować na ramieniu, ale gdy próbowałem ją zdjąć z mojego ramienia atakowała moją dłoń, i nie robiła tego delikatnie. Ciężko było nie syczeć z bólu i nie cofać ręki. Krew parę razy się polała. Mimo, że się nie skarżyliśmy, hodowca każdą rozmowę telefoniczną rozpoczynał od pytania czy nie dziobie, co nas bardzo zastanawiało, w końcu żona nie wytrzymała i zapytała dlaczego zadaje za każdym razem takie pytanie, bo owszem gryzie ręce męża przy byle okazji?! Wtedy przyznał, że była przez niego karmiona na siłę bo nie chciała jeść
Nie napiszę wam, że i to do końca rozwiązaliśmy, ale jest już dużo lepiej. Nadal za mną, a właściwie za moimi rękami nie przepada ale trening "step up" zdziałał cuda i teraz mnie nie gryzie, ostrzega tylko gdy nie życzy sobie kontaktu ze mną, a ja staram się to uszanować, natomiast moja żona oraz dzieci mogą ją nawet głaskać choć nie jest to typ pieszczocha.
Reasumując: jest naprawdę fajnie, bardzo ją wszyscy kochamy, a ona na swój ptasi sposób nas też, a mnie cieszy każdy nawet drobny postęp w moich z nią relacjach.
I teraz pytanie : od samego początku planowaliśmy zakup samczyka do kompletu, mamy zaklepanego ptaszka u tego samego hodowcy. Jest to ptak nie spokrewniony z naszą Paulą i za trzy tygodnie będzie do odbioru.
Ale mamy coraz więcej wątpliwości czy dobrze robimy. Czy nie jest za wcześnie. Paula nadal nie do końca zintegrowała się z nami i czy nowy ptak nie spowoduje, że wszystkie stłumione zachowania nie wybuchną w dwójnasób, a nam będzie dużo trudniej je korygować, bo Paula mając towarzysza nie będzie miała motywacji w postaci naszej aprobaty pożądanych zachowań, że o wychowaniu samczyka nie wspomnę.
Wszelkie rady mile widziane, ale wolałbym opinie doświadczonych kolegów i koleżanek, bo z jednej strony bardzo chcielibyśmy dać Pauli towarzysza, lecz z drugiej bardzo się boimy, że będziemy zaczynać od nowa tylko w dużo trudniejszy sposób
-
- Posty: 550
- Rejestracja: pt lut 24, 2012 07:15
- Ptaki które hoduję: duże papugi
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Cieszę się że grono eclectusolubów się powiększ bo to ciekawe i piękne ptaki. Macie dom :) duży plus bo nie ma w nim sąsiadów :) Macie samiczkę :) Od czegoś trzeba zacząć :) A samiczki są o wiele trudniejsze przynajmniej większości tak się wydaje :) Ja nie do końca się z tym zgodzę. To jednak kwestia rodziców bo dwie moje samiczki są do rany przyłóż :) Co do jedzenia każda barwnica przechodzi przez etap niejedzenia na zasadzie "zosia samosia" , "ja chcę sama". Obecnie mam dwa niejadki w wieku 60 dni i niestety skubiąc kiełki i granulat nie są w stanie się jeszcze najeść więc karmie je do wola, pomimo tego że jeszcze tydzień temu papkę chlipały na wyścigi łyżeczką. Dołączenie młodszego samczyka relatywnie może ułatwić wam oswajanie samiczki. Młodszy bardziej łaknący kontaktów samczyk będzie motywował samiczkę do kontaktu zarówno z nim jak i z wami. Jeśli wasze warunki pozwalają na utrzymanie dwójki ptaków to ja polecam jak najszybciej dokupić samczyka. W odróżnieniu od ar i żako w parze barwnice w okresie lęgowym nie są tak wariackie jak inne duże papugi. Miewają napady agresji ale niezmiernie rzadko. U wszystkich moich samic możliwa jest bez problemu kontrola budki w czasie wysiadywania i odchowu młodych. Nie są w ogóle agresywne. Może to ewenement ale uważam , że wszystko zależy od podejścia i wychowania. Problemem u mnie było to, że w pewnym okresie życia samiczki i samczyki nie znosiły się wzajemnie. Wszelkie kontakty były trudne bo młode się atakowały przez kilka miesięcy. To znaczy dwa samczyki atakowały dołączoną do stada samiczkę. Po kilku miesiącach to minęło wystarczyła odrobina cierpliwości. Po kolejnych kilku miesiącach stworzyła się parka, która z powodzeniem odchowała w tym roku młode, a ptaki poza sobą i mną świata nie widzą :). Nadal pomimo gniazdowania i stworzenia pary są związane silnie z człowiekiem i gdy jestem to ja dla obu stanowię istotę najważniejszą, lecz kiedy mnie nie ma to wówczas są razem ze sobą. W drugim przypadku kiedy była mała miesięczna różnica wieku młode bawiły się ze sobą bez żadnych oznak antagonizmu. Więc połączenie nie powinno stanowić większego problemu. Dzika dorosła samiczka dołączona do dwóch młodych oswojonych samczyków oswoiła się w stopniu w jakim wydawało się to niemożliwe. A jednak. Polecam więc te ptaki gorąco w parze.
- LUKA
- Posty: 116
- Rejestracja: wt sie 07, 2012 21:48
- Ptaki które hoduję: Patagonki Aleksandrety Rozelle Królewskie Barnardy i inne...
- Lokalizacja: K-Kożle
- Kontakt:
Ja również bym ci polecił żebyś dokupił samczyka, sam miałem również na początku samicze i też troszke coś tam mówiła, dokupiłem samczyka, wtedy się zaczęło była tak zazdrosna że nawet go ścigała, przeganiała z gałęzi, po jakichś 2 tygodniach ustał ten proceder później zaczęła kombinować jak to mu zrobić na złość. Potrafiła wywalać miski z owocami, gdy zauważyła że on chce się najeść po prostu go przegoniła popatrzyła na niego i świadomie złapała miskę i ją wywaliła normalnie robiłem takie oczy jak to kilka krotnie widziałem skończyło się na wymianie misek popróbowała kilka razy nie udało jej się i przestała tak robić, a samczy zawsze był taki spokojny i tylko obserwował co się dzieje, teraz jest już wszystko ok. i nawet teraz już się mają ku sobie. A samczyk bardzo szybko zaczął mówić na początku było to imię samiczki później swoje, odgłosy papug w sąsiednich wolierach i wszystko inne, co słyszy nadaje bez przerwy dodam jeszcze, że był naturalnie odchowany a samiczka ręcznie karmiona. Samczyk widząc ja samicza przychodzi do ręki i dostanie jakiś owoc lub warzywo sam zaczął szybko się oswajać a i dzięki temu samiczka nie jest tak wredna jak wcześniej.
Ogólnie lory to jeden z ulubionych moich gatunków są po prostu super. A wydaje mi się że w parze to jest lepsze rozwiązanie.
I co ważniejsze to już nie drą tak dzioba jak były osobno chyba że to się zmieni później
Ogólnie lory to jeden z ulubionych moich gatunków są po prostu super. A wydaje mi się że w parze to jest lepsze rozwiązanie.
I co ważniejsze to już nie drą tak dzioba jak były osobno chyba że to się zmieni później
W wolnych chwilach zapraszam na www.CentrumEgzotyki.pl
Chciałbym zacząć od podziękowania za odpowiedź, ale również chciałbym sprostować dwie rzeczy:
Pierwsza : Jeśli ktoś odniósł wrażenie że nie byliśmy pewni czy chcemy mieć partnera dla Pauli to wyjaśniam, że pytałem bardziej o "czy teraz" a nie "czy wogóle".
Druga : Jeśli ktoś odniósł wrażenie że nie jesteśmy zadowoleni z Pauli lub nią zawiedzeni to wychodzi na to, że ja nie umiem pisać. Bardzo ją kochamy i nie zamienili byśmy jej na żadnego innego ptaka.
Pysiu przemawia do mnie Twoja argumentacja, jest tylko małe ale : warunkiem jest aby mały był mniej niezależny od Pauli i bardziej łaknął kontaktu z nami.
Luka, z tego co zrozumiałem to sytuacja opisana przez Ciebie miała miejsce w wolierze, ale dzięki bo w warunkach domowych może być podobne
Pierwsza : Jeśli ktoś odniósł wrażenie że nie byliśmy pewni czy chcemy mieć partnera dla Pauli to wyjaśniam, że pytałem bardziej o "czy teraz" a nie "czy wogóle".
Druga : Jeśli ktoś odniósł wrażenie że nie jesteśmy zadowoleni z Pauli lub nią zawiedzeni to wychodzi na to, że ja nie umiem pisać. Bardzo ją kochamy i nie zamienili byśmy jej na żadnego innego ptaka.
Pysiu przemawia do mnie Twoja argumentacja, jest tylko małe ale : warunkiem jest aby mały był mniej niezależny od Pauli i bardziej łaknął kontaktu z nami.
Luka, z tego co zrozumiałem to sytuacja opisana przez Ciebie miała miejsce w wolierze, ale dzięki bo w warunkach domowych może być podobne
-
- Posty: 550
- Rejestracja: pt lut 24, 2012 07:15
- Ptaki które hoduję: duże papugi
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Fro łączenie zazwyczaj przebiega mniej lub bardziej konfliktowo ale im ptaki młodsze tym szybciej następuje integracja. To coś na zasadzie starokawalerstwa zatwardziałych pewnie trudno do ołtarza zaciągnąć z ich starymi nawykami, naleciałościami oraz przyzwyczajeniami. Tak samo z ptakami Im są młodsze tym szybciej adaptują się do środowiska. Więcej czasu zajmuje łączenie w fazie dorosłych ptaków (chociaż czasami hormony robią swoje i trafia się jak ślepej kurze ziarno) trudniej jest też w okresie młodzieńczego buntu w przypadku lor w 1-2 roku życia bo wtedy jest ten etap szalonej dominacji i złości czyli młodzieńczego buntu. Ale moim zdaniem im później tym gorzej, a młode ptaki mające stały kontakt przy dokarmianiu łakną obecności człowieka. W domu przy młodych ptakach jest raczej stroszenie i próba przeganiania z miejsca do miejsca które dosyć szybko ustępuje na rzecz wspólnej zabawy. Im więcej zabawek tym bardziej odwrócona jest uwaga od wzajemnego antagonizmu.
No właśnie Paula ma już praktycznie rok.
Mam wrażenie, że okres buntu i niezależności już trwa
Tak naprawdę pytam, aby się utwierdzić w postanowieniu i zmartwiło by mnie gdybyście mi odradzali wzięcie malucha
To teraz napiszcie mi, jak najlepiej przeprowadzić integrację zwierzaków.
Mam wrażenie, że okres buntu i niezależności już trwa
Tak naprawdę pytam, aby się utwierdzić w postanowieniu i zmartwiło by mnie gdybyście mi odradzali wzięcie malucha
To teraz napiszcie mi, jak najlepiej przeprowadzić integrację zwierzaków.
-
- Posty: 550
- Rejestracja: pt lut 24, 2012 07:15
- Ptaki które hoduję: duże papugi
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Postaw na żywioł pod kontrolą :) Moje pierwsze łączenie dwóch samczyków z samiczką to była gehenna... Dwa zielone atakowały małą czerwoną zresztą siostrzyczkę. Integracja może to komuś wyda się śmieszne na początku ograniczała się do przytulania ptaków pod kocem na mojej piersi w czasie snu. Ptaki potrafiły się pod kocem atakować ale powolutku pomalutku budząc się zaczynały się coraz częściej bawić. Delikatne głaskanie całej trójki i pieszczoty łagodziły ich zazdrość i w efekcie w końcu zaczęły się razem bawić i wspólnie jadać. Przy kolejnych młodych różnica była dwu miesięczna więc tam odbyło się zupełnie bezproblemowo. Wspólna nauka jedzenia wspólna micha i zabawki. Zachowywały się jak rodzeństwo. Kolejnym razem przy następnych młodych różnica była podobna do tej jaka będzie u was i chwile to trwało. Nigdy nie polała się krew u mnie przy takim łączeniu. Więc spokojnie przyglądajcie się z boku jak to wygląda nie dopuszczając do większych sporów. Odciągając w takich momentach od nich uwagę jedzeniem , zabawką czy zwykłymi pieszczotami. U mnie to łączenie na początku było trochę na siłę. grożenie paluszkiem lub rozdzielanie czasami ptaków przy zbyt gwałtownej wymianie zdań między nimi
-
- Posty: 603
- Rejestracja: pt gru 26, 2008 20:15
- Ptaki które hoduję: lora wielka aleksandretty patagonki senegalki żako kakadu
- Lokalizacja: dolnośląskie
Ciesze się ze grono wielbicieli lor się powieksza bo jest to gatunek który bardzo chętnie proponuje zamiast szarych eminencji np.:).Dzisiaj byłam w szoku jak przeglądałam papiery moich ptaków czas tak szybko leci ale do rzeczy.Georg trafił do mnie w roku 2010 dostałam go od mojej przyjaciółki Pyśki bo chłopak nie odnajdował się w stadku. Zupełnie naturalne było moje podejście do łaczenia tego pana z samica hm.. skoro nie dogadywał się w stadzie to nie potrzebuje samicy. Oczywiście byłam zakochana w samicach tego gatunku i każde spotkanie z samicami pyśki kończyło się tym że śniły mi się te czerwono-karmazynowe panienki. Z okazji moich 23 urodzin dostałam od rodziny tzw. "zżute" i kupilam samice dla mojego mruka. Początki nie były łatwe Georgi przychodził jak karmiłam Agatke i obserwował ją wnikliwie po czym oddalal się mruczac pod dziobem (zapewne co ona tu robi i po co tu jest:))Jak Agatka byla już lotnikiem strasznie denerwowała tetryka Georgiego.Czasem na klatce przysiedli razem ale kończyło się to na przeganianiu.Sytuacja się zmieniła kiedy w maju wynioslam ptaki do wolier ,stwierdziłam że tutaj jest teren obcy wiec może w końcu uda mi się je połaczyć co zaskutkuje klatka mniej w pokoju :D.Moje oczekiwania się spełniły dzieciaki zaczely się dogadywać bywają sprzeczki ale samice tego gatunku są prawdziwymi terminatorami:).Obecnie w domu są we wspólnej wolierze i ciesza oczy zestawieniem zieleni czerwieni i karmazynu :).Wiec ja jestem zdania że należy laske kupić samca bo w parze dopiero robią furore... ot moja historia :D
Dziękuję za Twoją historię
U nas niestety to "Terminator" będzie w uprzywilejowanej sytuacji bo jest "u siebie". Planujemy młodemu przydzielić klatkę docelową (czyli tą w której jest teraz Paula), a ją eksmitować do nowej i na początku pozwolić na kontakty na neutralnym terenie. Tylko jeśli klatki będą cały czas otwarte to już za pierwszym razem, jak ją znam, Paula "wróci do siebie" i może być draka. Życie pokaże
U nas niestety to "Terminator" będzie w uprzywilejowanej sytuacji bo jest "u siebie". Planujemy młodemu przydzielić klatkę docelową (czyli tą w której jest teraz Paula), a ją eksmitować do nowej i na początku pozwolić na kontakty na neutralnym terenie. Tylko jeśli klatki będą cały czas otwarte to już za pierwszym razem, jak ją znam, Paula "wróci do siebie" i może być draka. Życie pokaże
-
- Posty: 550
- Rejestracja: pt lut 24, 2012 07:15
- Ptaki które hoduję: duże papugi
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
To nie zmieniajcie tego. Raczej na waszym miejscu dała bym atrakcyjne rzeczy małemu i otworzyła klatkę :) zapraszając terminatora do niego ale na waszych warunkach. Niech ją to pociąga i ciekawi. Oczywiście nie doprowadzając do groźnych scysji. Próbujcie połączenia poprzez zabawę. Przy młodych świetnie się to sprawdza. Wzajemne jedzenie , zabawki to zaczyna przynosić pozytywne skutki.
Dzięki Aga za relacje. Kuchnia zaczynam się zastanawiać w ilu łączeniach i adopcjach pomogła :) trochę tego już się uzbierało przez ostatnie lata Cieszę się że w końcu staruszek się dogadał z małą. No i pojawiaj się częściej bo coś cię mało ostatnio z twoimi ptaszorami tutaj .
Dzięki Aga za relacje. Kuchnia zaczynam się zastanawiać w ilu łączeniach i adopcjach pomogła :) trochę tego już się uzbierało przez ostatnie lata Cieszę się że w końcu staruszek się dogadał z małą. No i pojawiaj się częściej bo coś cię mało ostatnio z twoimi ptaszorami tutaj .
-
- Posty: 603
- Rejestracja: pt gru 26, 2008 20:15
- Ptaki które hoduję: lora wielka aleksandretty patagonki senegalki żako kakadu
- Lokalizacja: dolnośląskie
Tak z tetrykiem sie udało o dziwo bo wątpiłam w to od samego początku pogodziłam się już z monstrualnymi wolierami w pokoju a tutaj prosze:).
postam sie czesciej pokazywac
postam sie czesciej pokazywac
Mam jeszcze pytanie dotyczące hałasu
Czego powinniśmy się spodziewać? Bo tak jak na początku było bardzo głośno, to teraz jest już ok i trochę z obawą myślimy co będzie przy dwóch ptasiorach
Decyzja ostatecznie już zapadła i nic jej nie zmieni, ale wolimy wiedzieć co nas czeka.
Czego powinniśmy się spodziewać? Bo tak jak na początku było bardzo głośno, to teraz jest już ok i trochę z obawą myślimy co będzie przy dwóch ptasiorach
Decyzja ostatecznie już zapadła i nic jej nie zmieni, ale wolimy wiedzieć co nas czeka.
-
- Posty: 550
- Rejestracja: pt lut 24, 2012 07:15
- Ptaki które hoduję: duże papugi
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Młode są dosyć ciche. Krzyki u lor nasilają się w okresie lęgowym. U mnie ptaki które mówią są mniej wrzaskliwe od tych , które nie mówią. Bardziej naturalnym zdaje im się mówienie i tak samczyk , który mówi najładniej nie krzyczy wcale. Natomiast prym wiedzie samczyk, który nie mówi i krzyczy obecnie (okres lęgowy) przy każdym wejściu do pokoju. Kolejny najmłodszy samczyk naśladuje oba samczyki starsze wiec mówi na przemian z krzykiem. Krzyk ten jest jednak krótkotrwały i pojedynczy więc nie doprowadza nas do szewskiej pasji.
Młode niewiele krzyczą jak są w parze. W odróżnieniu od kakadu , które się drą przy każdej psocie i zabawie lory nie korzystają z głosu tak często jak kakadu i ararauny.
Młode niewiele krzyczą jak są w parze. W odróżnieniu od kakadu , które się drą przy każdej psocie i zabawie lory nie korzystają z głosu tak często jak kakadu i ararauny.
No i od soboty jesteśmy już w parze
Nowy ptasior ma na imię Gizo i narazie jest słodką gapą. Zabawne jest to że spodziewaliśmy się agresji ze strony Pauli, a to Gizo gania ją po całym mieszkaniu. Ale nie po to żeby atakować, tylko w celach towarzyskich. Wychowywał się z młodą samiczką i łaknie jej towarzystwa, a ta głupia mu ucieka
Nowy ptasior ma na imię Gizo i narazie jest słodką gapą. Zabawne jest to że spodziewaliśmy się agresji ze strony Pauli, a to Gizo gania ją po całym mieszkaniu. Ale nie po to żeby atakować, tylko w celach towarzyskich. Wychowywał się z młodą samiczką i łaknie jej towarzystwa, a ta głupia mu ucieka
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość