Strona 1 z 1

: pt mar 12, 2010 07:26
autor: Robi
Moje pytanie ? jak powinno sie rozumiec "hodowla pod stala opieka weterynarza"?
czy moglby sie choc raz wypowiedziec weterynarz? czy polega tylko na tym: ze zaprzyjazniony weterynarz przychodzi lub i nie i wystawia papier z podpisem,ze " badal " hodowle ?? i co badal ....?
Gdy przyleciala Bella ze mna w czerwcu do Polski - weterynarz powiatowy w przeciagu miesiaca musial "zobaczyc " ptaka 3 razy i stwierdzic ,ze jest zdrowy....
posiedzial, popatrzyl ,popisal ,podpisal nie chcial ptaka wziac na reke mimo ze Bella sama sie prosila o to.....no i wypisal rachunek...

Lidia

: pt mar 12, 2010 07:51
autor: pysia34
Jeśli chodzi o opiekę weterynaryjną nad hodowlą to niestety często jest to fikcją
z prostej przyczyny...lekarze żadko znaja się na ptakach, natomiast bardziej chodzi o kontrole nad chorobami odzwierzęcymi niż nad zwierzęcymi
to samo dotyczy ptaków w czasie kwarantanny
tak właściwie nikogo nie interesują choroby ptasie
tylko te którymi ptaki mogą zarazić ludzi

: pt mar 12, 2010 09:42
autor: DINA
Lidio w Polsce dużo da się załatwić na TZW gębę. Jak jóż wspominałam dostałam papiery Diny zanim jeszce Dinę zobaczyłam. Więc poszłam ją zarejestrować, tak mi się przez mgłę pzypomina że w moim województwie odwiedziłam weterynarza powiatowego i wystawił mi jakieś zaświadczenie bo pytałam się o możliwości transportowe ptaka za granicę (ze wzglądu na plany wyjazdu w przyszłości).
Nie widząc i nie badając jej dostałam ten papier, .... I chyba to zaświadczenie dołączałam przy rejestracji ale nie wiem czy to było świadectwo zdrowia nie pamiętam za bardzo.

Musiałabym poszukać tej dokumentacji-generalnie poszłam tam zasięgnąć informacji jakie papiery muszę mieć by przewieźć ptaka do stanów gdzie aktualnie jest mój narzeczony. Narazie jednak jestem tutaj w Polsce.

: pt mar 12, 2010 17:37
autor: MisiekPapuga
U mnie wygląda to tak że jak coś sie wkluje dzwonię do powiatowego, ten przyjeżdża sprawdza dokumenty rodziców sprawdza obraczki mlodych robi zdjęcia do dokumentacji i potem otrzymuje dokumenty. Ten weterynarz jest od spraw papierkowych i ciężko to nazwać faktycznym nadzorem nad zdrowiem hodowli.
Co do faktycznego nadzoru weterynaryjnego... U mnie częstym gościem jest dr. Jurek Piróg z Krakowskiego Zoo, w celach różnych... zarówno konsultacyjnych jak i towarzyskich.
Jak coś sie dzieje niedobrego to przyjeżdża - rzadziej ja jadę z ptakiem. I vice versa jak potrzebują jakiejś porady w kwestii hodowlanej to również służę pomocą. No i tak sobie współpracujemy i jak na razie jest ok. Jedyny minus że człowiek bardzo bardzo zabiegany i mało czasowy, jednak jak pilnie potrzeba to zawsze jest....

: pt mar 12, 2010 20:17
autor: coco39
W Polsce weterynarzy znających się na ptakach egzotycznych można by policzyć na palcach jednej ręki. MisiekPapuga, ma ten komfort, że mieszka gdzie mieszka i fachowca ma pod ręką, ale multum osób tego komfortu nie ma.To taka niestety Polska rzeczywistość.

: pt mar 12, 2010 20:44
autor: pysia34
zgadzam się z przedmówcą niestety taka prawda :( na dokładkę nie wiem jak wy ale ja musze lekarzowi ufać aby leczył moje ptaki
a z tym to już niestety trudniej ,miałam już sytuacje kiedy miejscowy wet brał się za coś na czym niby się znał a potem okazywało się że np. zastrzyk podskórny lądował na piórach bo był zbyt grubą igłą zrobiony i po prostu wyleciał -więc efekt żadny
dla lekarza mającego od 30 lat hodowle papug i gołębi pocieranie dziobem było normalką ...niestety dla mnie takie nie było :( i papuga miała gronkowca
ale mając już spore doświadczenie i dobre kontakty z weterynarzami można często konsultować się telefonicznie i na podstawie obserwacji objawów podpartych wynikami badań prosić o telefoniczną konsultację i dawkowanie leków
a wielu hodowców ma już sporą wiedzę na tyle że w wielu przypadkach radzi sobie bez konieczności częstych wizyt weterynaryjnych :)
tak właściwie moje żako po jednym zatruciu przez kilkanaście lat nie było u żadnego lekarza :)
co zaś do nadzoru weterynaryjnego fakty to często fikcja :) a u kolegów sporo spraw jest załatwianych telefonicznie bo powiatowi nie umieją złąpać papugi tak aby ich nie uchlała :)