Chora nierozłączka, pomocy :(
: czw paź 09, 2014 17:45
Witam wszystkich i bardzo proszę o pomoc.
Mam problem z samczykiem - nierozłączką. Niedawno zostawiliśmy go samego na dwa dni.
Oczywiście z odpowiednim zapasem żywności oraz wody.
Niestety, jak wróciliśmy zachowywał się inaczej niż zwykle, nie ćwierkał radośnie, niewiele jadł i pił.
Byliśmy z nim u trzech weterynarzy, w tym u jednego "specjalisty" od ptaków.
Pierwszy kazał mu podawać witaminy w kropelkach, drugi prawie nic nie powiedział. "Specjalista" zrobił badanie kału, wykluczył pasożyty i stwierdził, że nie wie, co ptaszkowi dolega. W zoologicznym kazali nam dokupić mu panienkę...
Niestety w mieszkaniu nie mamy miejsca na większą klatkę, a poza tym papużka zawsze przyjaźniła się z naszym kocurem - śmialiśmy się, że to jego druga nierozłączka. Ale do rzeczy.
Po półtorej tygodnia doszło do tego, że nie chce wychodzić z klatki, cały czas śpi na swojej huśtawce, a żeby dostać się do niej na górę nie podlatuje tylko wspina się po ściance klatki podtrzymując się dziobem.
Ciągle traci równowagę, czasem mam wrażenie, że zaraz spadnie z tej huśtawki, wtedy się budzi i poprawia. Gdy już nie daje rady to schodzi na dno klatki i tam śpi. Jak kura.
I jeszcze jedno. Wyciąga sobie piórka spod spodu - ten puszek. Lata po całym mieszkaniu.
Nie wiem już, co robić, wygląda na strasznie wyczerpanego, czuję, że to już końcówka, nie wiem już, gdzie mam się z nim zgłosić.
Bardzo proszę o pomoc.
Mam problem z samczykiem - nierozłączką. Niedawno zostawiliśmy go samego na dwa dni.
Oczywiście z odpowiednim zapasem żywności oraz wody.
Niestety, jak wróciliśmy zachowywał się inaczej niż zwykle, nie ćwierkał radośnie, niewiele jadł i pił.
Byliśmy z nim u trzech weterynarzy, w tym u jednego "specjalisty" od ptaków.
Pierwszy kazał mu podawać witaminy w kropelkach, drugi prawie nic nie powiedział. "Specjalista" zrobił badanie kału, wykluczył pasożyty i stwierdził, że nie wie, co ptaszkowi dolega. W zoologicznym kazali nam dokupić mu panienkę...
Niestety w mieszkaniu nie mamy miejsca na większą klatkę, a poza tym papużka zawsze przyjaźniła się z naszym kocurem - śmialiśmy się, że to jego druga nierozłączka. Ale do rzeczy.
Po półtorej tygodnia doszło do tego, że nie chce wychodzić z klatki, cały czas śpi na swojej huśtawce, a żeby dostać się do niej na górę nie podlatuje tylko wspina się po ściance klatki podtrzymując się dziobem.
Ciągle traci równowagę, czasem mam wrażenie, że zaraz spadnie z tej huśtawki, wtedy się budzi i poprawia. Gdy już nie daje rady to schodzi na dno klatki i tam śpi. Jak kura.
I jeszcze jedno. Wyciąga sobie piórka spod spodu - ten puszek. Lata po całym mieszkaniu.
Nie wiem już, co robić, wygląda na strasznie wyczerpanego, czuję, że to już końcówka, nie wiem już, gdzie mam się z nim zgłosić.
Bardzo proszę o pomoc.