Przechodząc jednak do meritum sprawy, od roku posiadam na stanie papuga - w sensie samca o imieniu Lucyfer. I jak się on wabi tak się zachowuje. Pomijam bardzo ważny fakt błędów wychowawczych jakie poczyniłem na początku, bo czytając teraz to forum już wiem, co gdzie źle zrobiłem, ale cóż człowiek i miejmy nadzieję papug uczy się na błędach. Rzecz w tym, że Lucek jest strasznie bojowy, nie ma szans by go pogłaskać, a nawet bliższe podejście do klatki powoduje nie tylko u niego syk, ale paniczne zerwanie się do lotu i obijanie się po klatce. Klatkę ma sporą, więc miejsca ma ok, nawiasem mówiąc. Jednak nie da się go w żaden sposób "wyciągnąć" z klatki, ma i otwarty dach i boczne drzwiczki, po prostu nie ma zamiaru jej opuszczać, ale domyślam się, że jest to związane z traumą (kiedyś wplątał się on w firanę i nie było innego sposobu by nie zrobił sobie krzywdy - zerwał pazurka, jak ręcznie go z niej ściągnąć, co oczywiście mu się nie spodobało i dało się to słyszeć, jak i czuć na mojej dłoni). I wiem, że najlepszym sposobem jest cierpliwość i zachęcaniem prosem senegalskim, bo co jak co - ale proso to on uwielbia. Było w zasadzie sporo pytań, jednak wiele odpowiedzi znalazłem na forum, co bardzo pozytywnie mnie nastroiło. Jednak nurtuje mnie pytanie, jak zachęcić ptaszydło do kąpieli? Onegdaj, wieki temu, jak miałem inna Nimfę, to bez problemu się kąpała w talerzyku i było to jej hobby swoiste. Lucek natomiast odkąd jest u mnie nie ma zamiaru, ni ochoty poddać się ablucji... Wkładałem mu do klatki taki plastikowy pojemnik z wodą (takie naczynie, jak do mikroweli), miał też basen na zewnątrz umieszczany i nic. Wiem, że kąpiel nimfom jest raz na jakiś czas wskazana, chociażby ze względu na puder, które wydzielają - a ten nic, omija wanienkę (pseudo, oczywiście) z daleka.
Macie może jakiś pomysł by go do tego zachęcić, co robię nie tak. Może zamiast tego pojemnika to jakiś talerzyk albo miseczkę dać, nie wiem... Co do jego zachowania o którym wspomniałem na początku to wiem, że i moja, jak i jego cierpliwość będzie konieczna, by wyszedł z klatki i przestał być strachliwym i agresywnym osobnikiem.
A, co może być ważne, Lucek został zakupiony w zaprzyjaźnionym sklepie zoologicznym i podobno ma w tej chwili około 1,5 roku.
Pozdrawiam i dziękuję
PS: A tu poniżej to właśnie on we własnej osobie - Lucyfer :)
