Totalna zmiana zachowania przy drugim ptaku
: wt kwie 21, 2020 21:54
Cześć wszystkim,
przychodzę do was z dość złożonym problemem, który mam już od dłuższego czasu ze swoimi dwoma papugami nimfami, dość długa historia ale postaram się najlepiej nakreślić problem :)
W listopadzie 2018 zakupiłem w zoo (niestety, wtedy nie wiedziałem że tam się ptaków nie kupuję) nimfę samczyka. Ogólnie dzikusek, ale dzięki stałemu karmieniu go z ręki i spędzaniu czasu po pół roku był już w miarę oswojony - nie był to może poziom pieszczot i głaskania, bo rąk się panicznie boi, ale siedział mi na ramieniu, dawał się głaskać nosem, ogólnie robiło się super. Wtedy stwierdziłem że czas zakupić drugą do towarzystwa żeby nie było mu smutno, bo jednak drugiej papugi człowiek nie zastąpi. Zakupiłem więc nieco oswojoną już z człowiekiem samiczkę. No i tutaj zaczęły się problemy - samiec to typowy dominator, samiczka strachliwa i uległa. Od pierwszego dnia jak zaczęły być razem samiec zmienił się nie do poznania - zaczął być wobec mnie nieco agresywny, gdy tylko się zbliżałem do samiczki, to widać było że mu się to nie podoba. Pomyślałem że to chwilowe, może jest zazdrosny. Ale był też dość agresywny wobec drugiego ptaka - nie robił jej krzywdy, ale przeganiał ją bardzo często, nie pozwalał siedzieć jej z nim na gałęzi, bardzo często ten chodził za nią po klatce a ta uciekała.
Na początku, jak już pisałem, myślałem że to chwilowe i z czasem się unormuje, ale nic z tych rzeczy. Minął rok, próbowałem z nimi pracować, ale samiczka zaczęła się jeszcze bardziej bać ludzi, a samiec jak tylko podaje rękę z prosem zaczyna ganiać samiczkę na klatce, przy okazji próbując też mnie przegonić. Tyle, co samiczka już tyle od niego nie ucieka, a po prostu czasami zbiera przysłowiowy łomot jak się mu coś nie spodoba.
No i myślałem że niestety, tak mi się trafiło i będę musiał z nimi żyć, ale 2 dni temu samczyk wyleciał przez okno przez nieuwagę członka rodziny, samiczka została sama. Jej zachowanie wiele się nie zmieniło, jest dalej dość strachliwa, ale je proso trzymane w dłoni która jest dość blisko niej, ale raczej do człowieka się nie pali. Po dwóch dniach udało się znaleźć samczyka, jest już u mnie w domu trzymany na kwarantannie w klatce w drugim pokoju (jutro idziemy do weterynarza) i wystarczyło że samiczka jest za ścianą, a on jest jak dawniej - z chęcią je z ręki, wciąż się jej boi ale nie ma problemu że jest lekko przez nią dotykany w trakcie jedzenia, jest bardzo łagodny, chętny do towarzystwa, kiedy jeszcze parę dni temu gdy tylko chciałem z nimi pogadać to mnie przeganiał.
I tutaj pojawiły się moje, choć dość ciężkie, rozważania. Czy nie lepiej byłoby znaleźć samiczce jakiś dom gdzie ktoś ma jakieś większe stadko papug (raczej nie woliera), gdzie może bardziej by się odnalazła bo jest naprawdę bardzo łagodna i lubi inne ptaki, a z samczykiem spędzić jeszcze trochę miesięcy, może rok, próbując go jak najbardziej oswoić, a potem myśleć o zakupie drugiej papugi? Na ten moment relacje tych ptaków są dość nijakie, czasami się pomiziają ale po chwili samcowi coś się nie podoba i zaczyna ją ganiać po pokoju a ta przerażona ucieka (krzywdy jej raczej nie robi, nigdy nie zauważyłem żeby ta miała jakieś rany). Są też dni kiedy spokojnie siedzą nie zwracając na siebie uwagi, o ile, jak już wspominałem, nie podejdę do klatki.
Dodam jeszcze, że szczyt problemu był w czasie lęgów, kiedy samiczka złożyła jaja - samcowi totalnie odbijało i jak tylko samiczka chciała je wysiadywać, to ten ganiał a nawet atakował ją całymi dniami, nie pozwalał ich wysiadywać, więc oczywiście jaja był usuwane jak najprędzej. Ale ogólnie cały okres lęgowy był dość ciężki.
Prosiłbym was o jakieś opinie, rady, bo jestem absolutnie rozerwany, z jednej strony nie chciałbym oddawać ptaka bo coś mi się nie podoba, z drugiej, perspektywa spędzenia najbliższych kilkunastu lat w takiej sytuacji, kiedy wiem, że mogę coś zmienić, jest dość druzgocąca. Największym warunkiem na pewno byłoby znalezienie kogoś, u kogo wiem, że samiczki nie spotka krzywda.
przychodzę do was z dość złożonym problemem, który mam już od dłuższego czasu ze swoimi dwoma papugami nimfami, dość długa historia ale postaram się najlepiej nakreślić problem :)
W listopadzie 2018 zakupiłem w zoo (niestety, wtedy nie wiedziałem że tam się ptaków nie kupuję) nimfę samczyka. Ogólnie dzikusek, ale dzięki stałemu karmieniu go z ręki i spędzaniu czasu po pół roku był już w miarę oswojony - nie był to może poziom pieszczot i głaskania, bo rąk się panicznie boi, ale siedział mi na ramieniu, dawał się głaskać nosem, ogólnie robiło się super. Wtedy stwierdziłem że czas zakupić drugą do towarzystwa żeby nie było mu smutno, bo jednak drugiej papugi człowiek nie zastąpi. Zakupiłem więc nieco oswojoną już z człowiekiem samiczkę. No i tutaj zaczęły się problemy - samiec to typowy dominator, samiczka strachliwa i uległa. Od pierwszego dnia jak zaczęły być razem samiec zmienił się nie do poznania - zaczął być wobec mnie nieco agresywny, gdy tylko się zbliżałem do samiczki, to widać było że mu się to nie podoba. Pomyślałem że to chwilowe, może jest zazdrosny. Ale był też dość agresywny wobec drugiego ptaka - nie robił jej krzywdy, ale przeganiał ją bardzo często, nie pozwalał siedzieć jej z nim na gałęzi, bardzo często ten chodził za nią po klatce a ta uciekała.
Na początku, jak już pisałem, myślałem że to chwilowe i z czasem się unormuje, ale nic z tych rzeczy. Minął rok, próbowałem z nimi pracować, ale samiczka zaczęła się jeszcze bardziej bać ludzi, a samiec jak tylko podaje rękę z prosem zaczyna ganiać samiczkę na klatce, przy okazji próbując też mnie przegonić. Tyle, co samiczka już tyle od niego nie ucieka, a po prostu czasami zbiera przysłowiowy łomot jak się mu coś nie spodoba.
No i myślałem że niestety, tak mi się trafiło i będę musiał z nimi żyć, ale 2 dni temu samczyk wyleciał przez okno przez nieuwagę członka rodziny, samiczka została sama. Jej zachowanie wiele się nie zmieniło, jest dalej dość strachliwa, ale je proso trzymane w dłoni która jest dość blisko niej, ale raczej do człowieka się nie pali. Po dwóch dniach udało się znaleźć samczyka, jest już u mnie w domu trzymany na kwarantannie w klatce w drugim pokoju (jutro idziemy do weterynarza) i wystarczyło że samiczka jest za ścianą, a on jest jak dawniej - z chęcią je z ręki, wciąż się jej boi ale nie ma problemu że jest lekko przez nią dotykany w trakcie jedzenia, jest bardzo łagodny, chętny do towarzystwa, kiedy jeszcze parę dni temu gdy tylko chciałem z nimi pogadać to mnie przeganiał.
I tutaj pojawiły się moje, choć dość ciężkie, rozważania. Czy nie lepiej byłoby znaleźć samiczce jakiś dom gdzie ktoś ma jakieś większe stadko papug (raczej nie woliera), gdzie może bardziej by się odnalazła bo jest naprawdę bardzo łagodna i lubi inne ptaki, a z samczykiem spędzić jeszcze trochę miesięcy, może rok, próbując go jak najbardziej oswoić, a potem myśleć o zakupie drugiej papugi? Na ten moment relacje tych ptaków są dość nijakie, czasami się pomiziają ale po chwili samcowi coś się nie podoba i zaczyna ją ganiać po pokoju a ta przerażona ucieka (krzywdy jej raczej nie robi, nigdy nie zauważyłem żeby ta miała jakieś rany). Są też dni kiedy spokojnie siedzą nie zwracając na siebie uwagi, o ile, jak już wspominałem, nie podejdę do klatki.
Dodam jeszcze, że szczyt problemu był w czasie lęgów, kiedy samiczka złożyła jaja - samcowi totalnie odbijało i jak tylko samiczka chciała je wysiadywać, to ten ganiał a nawet atakował ją całymi dniami, nie pozwalał ich wysiadywać, więc oczywiście jaja był usuwane jak najprędzej. Ale ogólnie cały okres lęgowy był dość ciężki.
Prosiłbym was o jakieś opinie, rady, bo jestem absolutnie rozerwany, z jednej strony nie chciałbym oddawać ptaka bo coś mi się nie podoba, z drugiej, perspektywa spędzenia najbliższych kilkunastu lat w takiej sytuacji, kiedy wiem, że mogę coś zmienić, jest dość druzgocąca. Największym warunkiem na pewno byłoby znalezienie kogoś, u kogo wiem, że samiczki nie spotka krzywda.