Smutki i radości
: wt paź 26, 2010 19:32
Smutki i radości objawów starości.
Idę ulicą-ktoś mi się kłania oddaje ukłon znam przecież drania:ta twarz ten uśmiech i ten błysk w oku…to miły facet znam go od roku…jakże u diabła on się nazywa?dziura w pamięci..czasem tak bywa.Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi:nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Z trzeciego piętra schodze radośnie bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,no i spaceru gna mnie potrzeba zwłaszcza ,że słońce i błękit nieba..gdy już po parku idę alei nagle pot zimny koszule klei,bowiem pytanie w głowie mi tkwi:czy aby kluczem zamknąłem drzwi?w spiesznym powrocie znów myśl się rodzi:
Nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Siedze i czytam-nagle myśl żywa jakimś pragnieniem z fotela zrywa robie trzy kroki staje przy szafie i jak to ciele na nią się gapie…pojęcia nie mam po co ja wstałem?czego tak bardzo i nagle chciałem? Oj coraz bardziej mi to już szkodzi,że ta nieszczęsna starość nadchodzi.Jade na urlop.Prasuje spodnie,żeby wśród ludzi wyglądać godnie.Biore walizkę,pędze nad morze lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże zamiast podziwiać plażowe akty…czy wyłączyłem wtyczke z kontaktu?
Może dom spłonął?strach we mnie godzi…
Tak to jest kiedy starość nadchodzi żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy zaoszczędziłem troche pieniędzy.W dużej kopercie zamkniętej klejem dobrze ukryłem je przed złodziejem i teraz …już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy…ech nie pojmiecie tego wy młodzi jak miło żyć gdy starość nadchodzi.Pomimo moich najlepszych chęci –nie zawsze mogę ufać pamięci.Więc by jej pomóc a przez nią sobie czasem na chustce węzełki robie.A potem jeden Bóg wiedzieć raczy co który węzeł ma dla mnie znaczyć?Choć mi się nawet nieźle powodzi wciąż mam kłopoty starość nadchodzi.
Dwa razy dziennie raz przy śniadaniu a potem w obiad po drugim daniu zażywam leki -tabletki białe:cztery połówki i cztery całe.Często się piekle (bom nie aniołem)gdy w obiad nie wiem czy rano wziołem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi-wiedza że oto starość nadchodzi…
Żuje kolacje-w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca.Pogodnie dumam o tej starości…czy ona musi stale nas złościć?Przecież jest piękna,masz sporo czasu chcesz iść nad wode albo do lasu to sobie idziesz –nikt ci nie broni.Z łózka zbyt wcześnie też nikt nie goni,bowiem nie musisz pedzić do pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.
Co prawda wigor z wolna przekwita,lecz po co wigor u emeryta?Podwyżki pensji już nie wyprosisz,należną gaże poczta przynosi…spokojnie patrzysz jak świat się zmienia ,gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia..Więc wiwat starość! Niechaj nam służy,nawet gdy trochę chwilami nuży,bowiem-jak sądze-w tym jest rzecz cała by jak najdłużej ta starość trwała….
Idę ulicą-ktoś mi się kłania oddaje ukłon znam przecież drania:ta twarz ten uśmiech i ten błysk w oku…to miły facet znam go od roku…jakże u diabła on się nazywa?dziura w pamięci..czasem tak bywa.Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi:nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Z trzeciego piętra schodze radośnie bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,no i spaceru gna mnie potrzeba zwłaszcza ,że słońce i błękit nieba..gdy już po parku idę alei nagle pot zimny koszule klei,bowiem pytanie w głowie mi tkwi:czy aby kluczem zamknąłem drzwi?w spiesznym powrocie znów myśl się rodzi:
Nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Siedze i czytam-nagle myśl żywa jakimś pragnieniem z fotela zrywa robie trzy kroki staje przy szafie i jak to ciele na nią się gapie…pojęcia nie mam po co ja wstałem?czego tak bardzo i nagle chciałem? Oj coraz bardziej mi to już szkodzi,że ta nieszczęsna starość nadchodzi.Jade na urlop.Prasuje spodnie,żeby wśród ludzi wyglądać godnie.Biore walizkę,pędze nad morze lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże zamiast podziwiać plażowe akty…czy wyłączyłem wtyczke z kontaktu?
Może dom spłonął?strach we mnie godzi…
Tak to jest kiedy starość nadchodzi żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy zaoszczędziłem troche pieniędzy.W dużej kopercie zamkniętej klejem dobrze ukryłem je przed złodziejem i teraz …już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy…ech nie pojmiecie tego wy młodzi jak miło żyć gdy starość nadchodzi.Pomimo moich najlepszych chęci –nie zawsze mogę ufać pamięci.Więc by jej pomóc a przez nią sobie czasem na chustce węzełki robie.A potem jeden Bóg wiedzieć raczy co który węzeł ma dla mnie znaczyć?Choć mi się nawet nieźle powodzi wciąż mam kłopoty starość nadchodzi.
Dwa razy dziennie raz przy śniadaniu a potem w obiad po drugim daniu zażywam leki -tabletki białe:cztery połówki i cztery całe.Często się piekle (bom nie aniołem)gdy w obiad nie wiem czy rano wziołem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi-wiedza że oto starość nadchodzi…
Żuje kolacje-w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca.Pogodnie dumam o tej starości…czy ona musi stale nas złościć?Przecież jest piękna,masz sporo czasu chcesz iść nad wode albo do lasu to sobie idziesz –nikt ci nie broni.Z łózka zbyt wcześnie też nikt nie goni,bowiem nie musisz pedzić do pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.
Co prawda wigor z wolna przekwita,lecz po co wigor u emeryta?Podwyżki pensji już nie wyprosisz,należną gaże poczta przynosi…spokojnie patrzysz jak świat się zmienia ,gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia..Więc wiwat starość! Niechaj nam służy,nawet gdy trochę chwilami nuży,bowiem-jak sądze-w tym jest rzecz cała by jak najdłużej ta starość trwała….