"Lucjan" :)
Moderatorzy: wojtek, GoldAngelo, Boguśka, Grzegorz, misia458, Krysia-, WOJTEKZ
"Lucjan" :)
Witam wszystkich!!
Jakiś czas temu pisałem już o mojej Aleksie Lucjanie :) Od zakupu jej mineły już 2 miesiące więc w końcu mogę coś powiedzieć więcej o niej. Przede wszystkim paputek ciągle jest nieufny, niepozwala się do siebie zbliżyć, w trakcie wymiany pojemników z wodą i jedzonkiem siedzi w miarę spokojnie ( wymieniam karmiki przez drzwiczki u dołu klatki) ale gdy otwieram mu klatkę wpada w popłoch../ Ale teraz co przez ten czas przeżyliśmy :) pierwszy lot odbył się po ok 2 tyg od przywiezienia go, dopiero za 3 razem odważył się wyjść z klatki, pierwsze podrygi dość chaotyczne i nie wiem kto się bardziej bał on czy my :). Niestety trzeba było go łapać na noc do klatki raz zostawiłem go śpiącego na karniszu. Po ok 4-5 tyg Lucjan odbywał regularnie loty co 2 dni, wtedy pierwszy sukces gdy pod wieczór wrócił do domu. Od tego czasu co rano gdy oznajmi donośnie, że nie śpi siedzi przy drzwiczkach oczekując wypuszczenia. Teraz wypuszczamy go co rano, a popołudniu gdy wracamy z pracy siedzi już spokojnie w klatce lekko przysypiając.
Lucjan bardzo polubił kąpiele zraszaczem. Zrobiłem mu kiedyś taki pseudo plac zabaw co przypomina bardziej szubienice.. ale skacze po nim, a gdy zaczyna się zraszanie leci na najwyżej usytuowane miejsce na placu zabaw i rozkłada ogon i lekko podnosi skrzydła do chlapania. Wygląda jak zmoknięta kura, ale wyraźnie mu się podoba gdyż pozwala podejść do siebie bardzo blisko..( byle na niego psikać). Niestety ciągle jest dość nieufny ale mam nadzieje, że kiedyś to minie. Jedzenie ma w ciągu lotów tylko w klatce dlatego dość regularnie tam wraca, łapie coś w dziób i konsumuje na zewnątrz klatki. Stał się w ostatnim czasie wielkim entuzjastom orzeszków ziemnych. Długo walczy z nimi by je rozłupać ale gdy mu się to udaje zawartość zawsze mu wypadnie :)
Rozrzuca jedzenie wszędzie ostatnio znalazłem nawet kukurydze 4-5 m od klatki, robi gdzie usiądzie , trochę hałasuje ale i tak jest pocieszny :)
Niebawem zamieszczę filmik jak dobiera się do orzeszka... mały kombinator.
Pozdrawiam, Bryan
Jakiś czas temu pisałem już o mojej Aleksie Lucjanie :) Od zakupu jej mineły już 2 miesiące więc w końcu mogę coś powiedzieć więcej o niej. Przede wszystkim paputek ciągle jest nieufny, niepozwala się do siebie zbliżyć, w trakcie wymiany pojemników z wodą i jedzonkiem siedzi w miarę spokojnie ( wymieniam karmiki przez drzwiczki u dołu klatki) ale gdy otwieram mu klatkę wpada w popłoch../ Ale teraz co przez ten czas przeżyliśmy :) pierwszy lot odbył się po ok 2 tyg od przywiezienia go, dopiero za 3 razem odważył się wyjść z klatki, pierwsze podrygi dość chaotyczne i nie wiem kto się bardziej bał on czy my :). Niestety trzeba było go łapać na noc do klatki raz zostawiłem go śpiącego na karniszu. Po ok 4-5 tyg Lucjan odbywał regularnie loty co 2 dni, wtedy pierwszy sukces gdy pod wieczór wrócił do domu. Od tego czasu co rano gdy oznajmi donośnie, że nie śpi siedzi przy drzwiczkach oczekując wypuszczenia. Teraz wypuszczamy go co rano, a popołudniu gdy wracamy z pracy siedzi już spokojnie w klatce lekko przysypiając.
Lucjan bardzo polubił kąpiele zraszaczem. Zrobiłem mu kiedyś taki pseudo plac zabaw co przypomina bardziej szubienice.. ale skacze po nim, a gdy zaczyna się zraszanie leci na najwyżej usytuowane miejsce na placu zabaw i rozkłada ogon i lekko podnosi skrzydła do chlapania. Wygląda jak zmoknięta kura, ale wyraźnie mu się podoba gdyż pozwala podejść do siebie bardzo blisko..( byle na niego psikać). Niestety ciągle jest dość nieufny ale mam nadzieje, że kiedyś to minie. Jedzenie ma w ciągu lotów tylko w klatce dlatego dość regularnie tam wraca, łapie coś w dziób i konsumuje na zewnątrz klatki. Stał się w ostatnim czasie wielkim entuzjastom orzeszków ziemnych. Długo walczy z nimi by je rozłupać ale gdy mu się to udaje zawartość zawsze mu wypadnie :)
Rozrzuca jedzenie wszędzie ostatnio znalazłem nawet kukurydze 4-5 m od klatki, robi gdzie usiądzie , trochę hałasuje ale i tak jest pocieszny :)
Niebawem zamieszczę filmik jak dobiera się do orzeszka... mały kombinator.
Pozdrawiam, Bryan
Witam,
Czas leci nie miłosiernie z moim paputkiem. Niestety mimo sporej cierpliwości postęp w oswajaniu mizerny o ile jakiś jest. Lucjan stał się wielkim amatorem winogron, im większe i im bardziej czerwone tym lepiej ( bez problemu lata z winogronem większym od swojej główki w dziobie). Staram się go kusić owocami, kładę je blisko siebie na stole, po paru min Lucjan przylatuje i albo ucieka z owocem albo zaczyna konsumpcje. Jakiekolwiek poruszenie go płoszy nawet najwolniejsze i nie skierowane w jego stronę. Paputek boi się ludzi, jak ma dobry dzień pozwala się zbliżyć do siebie na 1 m czasem trochę bliżej ale nie pozwala przekraczać pewnych granic. Całymi dniami lata po pokoju, wieczorami wraca do klatki. Nawet jak jest w klatce nie można przejść obok niego nie mówiąc już o podejściu do niego lub zbliżenia rąk do klatki. Zaraz wpada w popłoch i niestety jego reakcje nie zmieniły się od początku jego pobytu. Sytuacja staje się powoli kłopotliwa dla nas wszystkich.
Tak więc zapadła decyzja dość radykalna wóz albo przewóz.
Chcąc nadać lekkiego kopa procesowi oswajania zacząłem się przymierzać do sprawienia Lucjanowi towarzyszki. Naturalnie warunek jest taki by samiczka była bardzo młoda, wręcz zaraz po opuszczeniu gniazda która miała kontakt z ludźmi od maleńkości. Czytałem wiele Waszych wpisów na forum i mam nadzieję, że zachowanie przychylnie nastawionej do ludzi samiczki wpłynie uspokajająco na Lucka. Chciałbym z nim stworzyć lepsze relacje jednak czy się to uda i w jakim czasie tego nie wiem. Na pewno para papużek będzie się lepiej czuła ze sobą w trakcie naszej nie obecności, a boje się, że dość nie ufny Lucjan może zrobić sobie krzywdę.
Interesuje mnie Wasza opinia n/t dokupienia papużki. Czy mój nikczemny plan ma szanse powodzenia??
Oczywiście para papug pociąga ze sobą konieczność przystosowania do nich istniejącej infrastruktury klatkowej. W chwili obecnej Lucjan ma klatkę 50x50x100 na dwie papużki mało ( dla jednej zresztą też nie za wiele). Naturalnie całymi dniami papużki mogą być poza nią więc możliwość wylatania jest. Istniejący domek musiał by posłużyć paputkom przez jakieś 2-3 tyg, potem będzie rozbudowa istniejącego do 100x50x100 cm. Z przyczyn finansowych nie będę w stanie zrobić tego jednocześnie - paputek, klatka kosztuje.
Mam nadzieje, że doradzicie mi co zrobić plan jest, czy jest życiowy nie wiem. Zależy mi na szczęściu zwierzaczka i na naszym wspólnym dobrze.
Pozdrawiam,
Bryan
Czas leci nie miłosiernie z moim paputkiem. Niestety mimo sporej cierpliwości postęp w oswajaniu mizerny o ile jakiś jest. Lucjan stał się wielkim amatorem winogron, im większe i im bardziej czerwone tym lepiej ( bez problemu lata z winogronem większym od swojej główki w dziobie). Staram się go kusić owocami, kładę je blisko siebie na stole, po paru min Lucjan przylatuje i albo ucieka z owocem albo zaczyna konsumpcje. Jakiekolwiek poruszenie go płoszy nawet najwolniejsze i nie skierowane w jego stronę. Paputek boi się ludzi, jak ma dobry dzień pozwala się zbliżyć do siebie na 1 m czasem trochę bliżej ale nie pozwala przekraczać pewnych granic. Całymi dniami lata po pokoju, wieczorami wraca do klatki. Nawet jak jest w klatce nie można przejść obok niego nie mówiąc już o podejściu do niego lub zbliżenia rąk do klatki. Zaraz wpada w popłoch i niestety jego reakcje nie zmieniły się od początku jego pobytu. Sytuacja staje się powoli kłopotliwa dla nas wszystkich.
Tak więc zapadła decyzja dość radykalna wóz albo przewóz.
Chcąc nadać lekkiego kopa procesowi oswajania zacząłem się przymierzać do sprawienia Lucjanowi towarzyszki. Naturalnie warunek jest taki by samiczka była bardzo młoda, wręcz zaraz po opuszczeniu gniazda która miała kontakt z ludźmi od maleńkości. Czytałem wiele Waszych wpisów na forum i mam nadzieję, że zachowanie przychylnie nastawionej do ludzi samiczki wpłynie uspokajająco na Lucka. Chciałbym z nim stworzyć lepsze relacje jednak czy się to uda i w jakim czasie tego nie wiem. Na pewno para papużek będzie się lepiej czuła ze sobą w trakcie naszej nie obecności, a boje się, że dość nie ufny Lucjan może zrobić sobie krzywdę.
Interesuje mnie Wasza opinia n/t dokupienia papużki. Czy mój nikczemny plan ma szanse powodzenia??
Oczywiście para papug pociąga ze sobą konieczność przystosowania do nich istniejącej infrastruktury klatkowej. W chwili obecnej Lucjan ma klatkę 50x50x100 na dwie papużki mało ( dla jednej zresztą też nie za wiele). Naturalnie całymi dniami papużki mogą być poza nią więc możliwość wylatania jest. Istniejący domek musiał by posłużyć paputkom przez jakieś 2-3 tyg, potem będzie rozbudowa istniejącego do 100x50x100 cm. Z przyczyn finansowych nie będę w stanie zrobić tego jednocześnie - paputek, klatka kosztuje.
Mam nadzieje, że doradzicie mi co zrobić plan jest, czy jest życiowy nie wiem. Zależy mi na szczęściu zwierzaczka i na naszym wspólnym dobrze.
Pozdrawiam,
Bryan
Witam!
Jakiś czas nie pisałem na forum a narobiło się sporo tego.. :)
Na wstępie po konsultacjach z bardziej doświadczonymi okazało się, że mój Lucjan to prawdopodobnie Lucynka :). Trochę mój światopogląd to załamało ale żyjemy dalej.
Od jakiegoś czasu miałem wizję przebudowy klatki. Obecna miała parę drażniących nie dociągnięć które starałem się usunąć. Wyszło to tak:
cały przód stanowi szufladę co ułatwi sprzątanie a jednocześnie nie pozwala bałaganić za mocno. Chcę jeszcze trochę zgapić od WojtkaZ i fragment z jedzonkiem wyodrębnić aby można było go wysuwać bez konieczności wyciągania całości dna;). Wymiary nowej klatki to 100x50x100 ( dl x szer x wys). OK mając już warunki i przekonawszy narzeczoną mogłem szukać towarzystwa dla mojej papuzicy. Skupiałem się na młodych osobnikach, a, że jest początek roku i jest ich niewiele to szukanie prawie stało w miejscu. W końcu znalazłem niedaleko mnie młode ręcznie karmione. Brzmiało to dość obiecująco więc z ciekawości pojechałem obejrzeć. Okazało się, że Panu został już jeden maluch, a ,że był osamotniony sporo czasu to lekko zdziczał, krzyk niesamowity, ptaszek wystraszony... a ja bardziej. Pan miał jeszcze jedną aleksę. z 2010r ale oswojoną. I mimo początkowego szamotania ptak spokojnie siedział na rękach, jadł z ręki a nawet dawał się pogłaskać. Po doświadczeniach z moim dzikusem byłem oniemiały. Tak więc zdecydowaliśmy się na nią. Zwłaszcza, że wydawała się być samcem.. (mam nadzieję). Całą drogę do domu papug przyklejony był do dziury w pudełku, i wypatrywał co się dzieje, był bardzo spokojny. W domu również jego spokój zaskakiwał. Pooglądał pokój, popatrzył, zjadł sobie winogronko i poszedł do swojej klatki.
o to nowy urwis - Pan Stanisław
Potem wypuściliśmy samiczkę, polatała chwilę, wsunęła winogronko i ... poleciała prosto na klatkę z samcem. Zdziwienie tym większe, że jej tor lotów można w ciemno określić, a klatka była nie po drodze. Siedziała na klatce przyglądając się samczykowi a ten ją przywoływał kiwając głową z góry na dół i z lewej na prawą. Jednocześnie pomrukiwał cichutko. Samiczka się skusiła podchodziła blisko a gdy ten coś jadł starała mu się z dzioba wyrwać na ile sięgała. Niemniej niebyły agresywne, wyraźnie sobą zainteresowane. Po 2 godz zalot samiczka grzecznie wróciła do swojej klatki na noc. Teraz zobaczymy jak będzie szło dalej. Planuję w sobotę wypuścić je na wspólne loty. Trzymajcie kciuki.!
Na koniec chciałbym BARDZO MOCNO podziękować WojtkowiZ i Panu Andrzejowi Bakowi za pomoc i wsparcie wiedzą i doświadczeniem.
Jakiś czas nie pisałem na forum a narobiło się sporo tego.. :)
Na wstępie po konsultacjach z bardziej doświadczonymi okazało się, że mój Lucjan to prawdopodobnie Lucynka :). Trochę mój światopogląd to załamało ale żyjemy dalej.
Od jakiegoś czasu miałem wizję przebudowy klatki. Obecna miała parę drażniących nie dociągnięć które starałem się usunąć. Wyszło to tak:


cały przód stanowi szufladę co ułatwi sprzątanie a jednocześnie nie pozwala bałaganić za mocno. Chcę jeszcze trochę zgapić od WojtkaZ i fragment z jedzonkiem wyodrębnić aby można było go wysuwać bez konieczności wyciągania całości dna;). Wymiary nowej klatki to 100x50x100 ( dl x szer x wys). OK mając już warunki i przekonawszy narzeczoną mogłem szukać towarzystwa dla mojej papuzicy. Skupiałem się na młodych osobnikach, a, że jest początek roku i jest ich niewiele to szukanie prawie stało w miejscu. W końcu znalazłem niedaleko mnie młode ręcznie karmione. Brzmiało to dość obiecująco więc z ciekawości pojechałem obejrzeć. Okazało się, że Panu został już jeden maluch, a ,że był osamotniony sporo czasu to lekko zdziczał, krzyk niesamowity, ptaszek wystraszony... a ja bardziej. Pan miał jeszcze jedną aleksę. z 2010r ale oswojoną. I mimo początkowego szamotania ptak spokojnie siedział na rękach, jadł z ręki a nawet dawał się pogłaskać. Po doświadczeniach z moim dzikusem byłem oniemiały. Tak więc zdecydowaliśmy się na nią. Zwłaszcza, że wydawała się być samcem.. (mam nadzieję). Całą drogę do domu papug przyklejony był do dziury w pudełku, i wypatrywał co się dzieje, był bardzo spokojny. W domu również jego spokój zaskakiwał. Pooglądał pokój, popatrzył, zjadł sobie winogronko i poszedł do swojej klatki.
o to nowy urwis - Pan Stanisław



Potem wypuściliśmy samiczkę, polatała chwilę, wsunęła winogronko i ... poleciała prosto na klatkę z samcem. Zdziwienie tym większe, że jej tor lotów można w ciemno określić, a klatka była nie po drodze. Siedziała na klatce przyglądając się samczykowi a ten ją przywoływał kiwając głową z góry na dół i z lewej na prawą. Jednocześnie pomrukiwał cichutko. Samiczka się skusiła podchodziła blisko a gdy ten coś jadł starała mu się z dzioba wyrwać na ile sięgała. Niemniej niebyły agresywne, wyraźnie sobą zainteresowane. Po 2 godz zalot samiczka grzecznie wróciła do swojej klatki na noc. Teraz zobaczymy jak będzie szło dalej. Planuję w sobotę wypuścić je na wspólne loty. Trzymajcie kciuki.!

Na koniec chciałbym BARDZO MOCNO podziękować WojtkowiZ i Panu Andrzejowi Bakowi za pomoc i wsparcie wiedzą i doświadczeniem.
Witam,
Dawno nie zaglądałem więc pora coś popisać:):)
Otóż mam dwie aleksy już parę miesięcy. Zielona po wypierzeniu zaczęła latać jak mały myśliwiec:) wszystkie uszkodzone lotki wypadły zrzuciła trochę ciałka, piórka ma lśniące i gładkie. Strasznie ciekawska jest. Cokolwiek się nie robi w pokoju to ona musi koniecznie widzieć co się dzieje, siada na głowie, na plecach byle tylko widzieć. Ma charakterek, jak się jej coś nie podoba to syczy. Jak chce by ją brać na ręke to delikatnie dziubkiem chwyci i tyle. Jak nie chce to potrafi palcom udowodnić, że dziób i do cięcia drutu się nada:) Większe zmartwienie miałem z niebieską aleksą. strasznie nieufną. Na szczęście mój genialny plan przynosi rezultaty. Papużka uspokoiła się w towarzystwie. Można spokojnie podejść do klatki i nie panikuje. Naśladuje zieloną coraz bardziej, m. innymi przylatują obie i siadają na monitorze lapka nawet gdy mam go na kolanach. Coś takiego było nie do pomyślenia jeszcze 2 miesiące temu. Postępów nie koniec. W zeszłym tygodniu przekonałem ją w końcu do brania jedzenia z ręki. bardzo niepewnie podchodziła do kratek po słonecznik, ale jak już chwyciła pierwszy to po kolejne podchodziła bardziej zdecydowanie. Parę dni temu gdy tradycyjnie paputy biegały po stole chciałem jej podać jedzenie poza klatką. Zbierała się pare min aż w końcu podeszła i wzięła. uczucie niesamowite. Dziś obie skakały po narzeczonej. Co prawda ona jak i niebieska były wystraszone która bardziej tego nie wiem, ale oczy przetrzeć trzeba było ze zdziwienia. Domyślam się, że do oswojenia pełnego by brać ją na rękę jeszcze trochę minie ale widać po raz pierwszy światełko w tunelu, że może się to udać.
Hmmm celowo pisałem kolorami gdyż płeć ptaków nadal jest wielką tajemnicą. Z zachowania już nic wywnioskować nie potrafię. czy pojawiają się obroże też nie wiem, raz wydaje mi się, że są, coraz ciemniejsze, a innym razem, że nic się nie zmienia. Papugi są z 2010 r więc powoli powinno im się coś pokazywać.../
Dawno nie zaglądałem więc pora coś popisać:):)
Otóż mam dwie aleksy już parę miesięcy. Zielona po wypierzeniu zaczęła latać jak mały myśliwiec:) wszystkie uszkodzone lotki wypadły zrzuciła trochę ciałka, piórka ma lśniące i gładkie. Strasznie ciekawska jest. Cokolwiek się nie robi w pokoju to ona musi koniecznie widzieć co się dzieje, siada na głowie, na plecach byle tylko widzieć. Ma charakterek, jak się jej coś nie podoba to syczy. Jak chce by ją brać na ręke to delikatnie dziubkiem chwyci i tyle. Jak nie chce to potrafi palcom udowodnić, że dziób i do cięcia drutu się nada:) Większe zmartwienie miałem z niebieską aleksą. strasznie nieufną. Na szczęście mój genialny plan przynosi rezultaty. Papużka uspokoiła się w towarzystwie. Można spokojnie podejść do klatki i nie panikuje. Naśladuje zieloną coraz bardziej, m. innymi przylatują obie i siadają na monitorze lapka nawet gdy mam go na kolanach. Coś takiego było nie do pomyślenia jeszcze 2 miesiące temu. Postępów nie koniec. W zeszłym tygodniu przekonałem ją w końcu do brania jedzenia z ręki. bardzo niepewnie podchodziła do kratek po słonecznik, ale jak już chwyciła pierwszy to po kolejne podchodziła bardziej zdecydowanie. Parę dni temu gdy tradycyjnie paputy biegały po stole chciałem jej podać jedzenie poza klatką. Zbierała się pare min aż w końcu podeszła i wzięła. uczucie niesamowite. Dziś obie skakały po narzeczonej. Co prawda ona jak i niebieska były wystraszone która bardziej tego nie wiem, ale oczy przetrzeć trzeba było ze zdziwienia. Domyślam się, że do oswojenia pełnego by brać ją na rękę jeszcze trochę minie ale widać po raz pierwszy światełko w tunelu, że może się to udać.
Hmmm celowo pisałem kolorami gdyż płeć ptaków nadal jest wielką tajemnicą. Z zachowania już nic wywnioskować nie potrafię. czy pojawiają się obroże też nie wiem, raz wydaje mi się, że są, coraz ciemniejsze, a innym razem, że nic się nie zmienia. Papugi są z 2010 r więc powoli powinno im się coś pokazywać.../
Witam :):)
Pracy z paputkami ciąg dalszy. Widać już znaczące postępy w oswajaniu niebieskiej:):)
Ogólnie to bierze jedzenie z ręki, nauczyła się przylatywać na rękę no i w trakcie kąpieli jak widać na zdjęciu wolna amerykanka....:):)
Niestety o dotknięciu jej mowy niema. Również nie wchodzi na podstawiony palec... ale czas pokaże ;)
Znacznie większy problem mam z relacjami między paputkami. Akceptują się, ale o tolerancji chyba mowy już niema. Jak są za blisko siebie to ganiają się dziobami, do klatki na noc wracać nie chcą chyba, że zieloną wsadzę to niebieska może przyleci o ile zielona ją nie pogoni. Martwię się jednak ich wzajemnym zachowaniem. Powoli zaczynam chyba się przekonywać, że mam 2 samce...którym płeć partnera nie jest obojętna..Wydaje mi się, że gdy samica nie akceptuje samca to go goni, ale on by się starał przypodobać ... ( nie gonił by jej) a u mnie znaczenia to nie ma kto zaczyna. Boję się co by ten stan rzeczy się nie nasilił. W klatce jak siedzą to nie wchodzą sobie w drogę. Jak jedzą z karmików to przeważnie też jest spokój. Gorzej jak przychodzę je pokarmić lub pobawić się z nimi, wtedy są największe zwady ..To chyba nie zazdrość o mnie ????.
Nie mniej chyba muszę poczekać jeszcze parę mies aż okaże się czy to oba samce.. jeśli tak to nie wiem czy dobrym rozwiązaniem będzie dokupić samice zobaczyć którego bardziej zaakceptuje a drugiego oddać./
Może ktoś z Was miał podobne doświadczenia.../
Pozdrawiam,
Bryan
Pracy z paputkami ciąg dalszy. Widać już znaczące postępy w oswajaniu niebieskiej:):)

Ogólnie to bierze jedzenie z ręki, nauczyła się przylatywać na rękę no i w trakcie kąpieli jak widać na zdjęciu wolna amerykanka....:):)
Niestety o dotknięciu jej mowy niema. Również nie wchodzi na podstawiony palec... ale czas pokaże ;)
Znacznie większy problem mam z relacjami między paputkami. Akceptują się, ale o tolerancji chyba mowy już niema. Jak są za blisko siebie to ganiają się dziobami, do klatki na noc wracać nie chcą chyba, że zieloną wsadzę to niebieska może przyleci o ile zielona ją nie pogoni. Martwię się jednak ich wzajemnym zachowaniem. Powoli zaczynam chyba się przekonywać, że mam 2 samce...którym płeć partnera nie jest obojętna..Wydaje mi się, że gdy samica nie akceptuje samca to go goni, ale on by się starał przypodobać ... ( nie gonił by jej) a u mnie znaczenia to nie ma kto zaczyna. Boję się co by ten stan rzeczy się nie nasilił. W klatce jak siedzą to nie wchodzą sobie w drogę. Jak jedzą z karmików to przeważnie też jest spokój. Gorzej jak przychodzę je pokarmić lub pobawić się z nimi, wtedy są największe zwady ..To chyba nie zazdrość o mnie ????.
Nie mniej chyba muszę poczekać jeszcze parę mies aż okaże się czy to oba samce.. jeśli tak to nie wiem czy dobrym rozwiązaniem będzie dokupić samice zobaczyć którego bardziej zaakceptuje a drugiego oddać./
Może ktoś z Was miał podobne doświadczenia.../
Pozdrawiam,
Bryan
-
- Posty: 603
- Rejestracja: pt gru 26, 2008 20:15
- Ptaki które hoduję: lora wielka aleksandretty patagonki senegalki żako kakadu
- Lokalizacja: dolnośląskie
łączenie dzikusa z oswojonym ptakiem zazwyczaj przysparza jakies klopoty .
Oswojony ptak traktuje czlowieka jako partnera a i dzikus juz na was tak patrzy i to właśnie rodzi kłopoty. Ja trzymałam 2 sztuki aleks razem karmily sie a potem wybarwiły na 2 samczyki problemy przyszly jak dorośli bo zaczely probowac kto jest lepszy skonczylo sie straszna bójką no i niestety rozłączeniem .Do czasu dojrzenia aleksy zazwycaj sie nie spierają .Z innej beczki połączalam też ptaka oswojonego siadającego na ramie jedzacego z reki z dzikusem ktorego płci nie znam do teraz sie nie spieraja .Byc moze trafiles na bardzo charakterne osobniki .Ja sprobowalabym laczenia ptakow w obcej dla obu klatce (u mnie patagonki latajac po pokoju przeganialy sie wlozylam je do obcej klatki dla obu zaskutkowalo tym ze obecnie mam pare patagonek a nie ptaki w osobnych klatkach:).
Oswojony ptak traktuje czlowieka jako partnera a i dzikus juz na was tak patrzy i to właśnie rodzi kłopoty. Ja trzymałam 2 sztuki aleks razem karmily sie a potem wybarwiły na 2 samczyki problemy przyszly jak dorośli bo zaczely probowac kto jest lepszy skonczylo sie straszna bójką no i niestety rozłączeniem .Do czasu dojrzenia aleksy zazwycaj sie nie spierają .Z innej beczki połączalam też ptaka oswojonego siadającego na ramie jedzacego z reki z dzikusem ktorego płci nie znam do teraz sie nie spieraja .Byc moze trafiles na bardzo charakterne osobniki .Ja sprobowalabym laczenia ptakow w obcej dla obu klatce (u mnie patagonki latajac po pokoju przeganialy sie wlozylam je do obcej klatki dla obu zaskutkowalo tym ze obecnie mam pare patagonek a nie ptaki w osobnych klatkach:).
-
- Posty: 53
- Rejestracja: wt lip 12, 2011 14:44
- Ptaki które hoduję: nic
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Witam,
dawno nie pisałem na forum, ale już jestem. Niestety obroże się jeszcze nie pojawiły. Jak obserwuje je według wskazówek jednego z doświadczonych hodowców to wychodzi mi, że niebieska to na 90% samiec a zielona 50%.../ Niemniej czekamy dalej, drugi rok życia ich mija więc się niebawem okaże. Co do relacji są zawiłe...../ raz się ganiają dziobami innym razem siedzą sobie razem i gruchają jak gołąbeczki. Zielona często się kładzie z zadartym dziobem do góry i grucha wówczas niebieska próbuje na nią wchodzić ale ta się nie daje. Ogólnie po prawie roku od połączenia mogę powiedzieć, że eksperyment powiódł się w znacznym stopniu. Z niebieskiego dzikusa zrobiła się spokojna papużka, ufna ale ostrożna w stosunku do ludzi, i baaaaardzo zazdrosna o towarzysza. Jak zielona przylatuje na rękę czy głowę to ta za nią. Nie ważne czy ma gdzie siąść, uczepi się nawet koszulki byle gorszą nie być. Problem z powrotem do klatki zniknął. Obecnie zielona wraca wcześniej średnio po godzinie latania a zaraz za nią ochoczo bez proszenia wraca niebieska. Obie jedzą z ręki.
Tak więc fajnie, że się dogadują jakoś bo wcześniej bałem się, że coś sobie złego zrobią.
Pozdrawiam,
Bryan
dawno nie pisałem na forum, ale już jestem. Niestety obroże się jeszcze nie pojawiły. Jak obserwuje je według wskazówek jednego z doświadczonych hodowców to wychodzi mi, że niebieska to na 90% samiec a zielona 50%.../ Niemniej czekamy dalej, drugi rok życia ich mija więc się niebawem okaże. Co do relacji są zawiłe...../ raz się ganiają dziobami innym razem siedzą sobie razem i gruchają jak gołąbeczki. Zielona często się kładzie z zadartym dziobem do góry i grucha wówczas niebieska próbuje na nią wchodzić ale ta się nie daje. Ogólnie po prawie roku od połączenia mogę powiedzieć, że eksperyment powiódł się w znacznym stopniu. Z niebieskiego dzikusa zrobiła się spokojna papużka, ufna ale ostrożna w stosunku do ludzi, i baaaaardzo zazdrosna o towarzysza. Jak zielona przylatuje na rękę czy głowę to ta za nią. Nie ważne czy ma gdzie siąść, uczepi się nawet koszulki byle gorszą nie być. Problem z powrotem do klatki zniknął. Obecnie zielona wraca wcześniej średnio po godzinie latania a zaraz za nią ochoczo bez proszenia wraca niebieska. Obie jedzą z ręki.
Tak więc fajnie, że się dogadują jakoś bo wcześniej bałem się, że coś sobie złego zrobią.
Pozdrawiam,
Bryan
Witam!!!
Długo nie byłem ale nie było też nic ciekawego do pisania..:) Do czasu. Papugi jak co roku zaczęły się pierzyć. Dziś rano oglądam je i widzę, że niebieskiej pojawiły się na szyi czarne piórka :):):) tak więc największa niewiadoma jest wiadoma. Co prawda kończy się pierzyć i póki co wygląda jak by miała dredy na główce bo pórka jeszcze się nie rozwinęły ale już widać wyraźnie pojedyncze oznaki obroży. Mam pytanie czy obroża pojawi się teraz w całości czy będzie się pojawiać w dłuższym okresie ??
Zielona już się wypierzyła i żadnych oznak obroży nie widać. Z zachowania wnioskuję, że jednak samica, ale dla spokoju przeczekam do końca roku. Będzie miała wtedy 3 lata.
Pozdrawiam,
Bryan
Długo nie byłem ale nie było też nic ciekawego do pisania..:) Do czasu. Papugi jak co roku zaczęły się pierzyć. Dziś rano oglądam je i widzę, że niebieskiej pojawiły się na szyi czarne piórka :):):) tak więc największa niewiadoma jest wiadoma. Co prawda kończy się pierzyć i póki co wygląda jak by miała dredy na główce bo pórka jeszcze się nie rozwinęły ale już widać wyraźnie pojedyncze oznaki obroży. Mam pytanie czy obroża pojawi się teraz w całości czy będzie się pojawiać w dłuższym okresie ??
Zielona już się wypierzyła i żadnych oznak obroży nie widać. Z zachowania wnioskuję, że jednak samica, ale dla spokoju przeczekam do końca roku. Będzie miała wtedy 3 lata.
Pozdrawiam,
Bryan
- Krysia-
- -#Administrator
- Posty: 1620
- Rejestracja: sob wrz 16, 2006 16:06
- Ptaki które hoduję: Haszunia i jego heterę
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
garadiela, poświęć troszkę czasu i poczytaj jak ludzie własnoręcznie klatki robili
Może po obejrzeniu zdjęć z tych tematów jakaś wena Cię dopadnie , pokaż je również Twemu przyszłemu
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 15&start=0
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 0485#40485
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic.php?t=635
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 8015#18015 - klatka w jeden dzień zrobiona
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0 - dotyczy siatki
To tylko niektóre z tematów bo jest ich więcej


http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 15&start=0
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 0485#40485
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic.php?t=635
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... 8015#18015 - klatka w jeden dzień zrobiona
http://aleksandretta.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0 - dotyczy siatki
To tylko niektóre z tematów bo jest ich więcej

Witam,
Ciężko mi po długim czasie odzywać się z taką wiadomością, ale niestety jestem zmuszony to uczynić. Niestety z przyczyn osobistych muszę rozstać się z moimi paputkami. Mocno się do nich przywiązałem ale niestety nie mogę poświęcić im tyle czasu ile wymagają i nie chcę aby one na tym cierpiały.
Papużki są ze mną prawie 3 lata, kupiłem je z różnych hodowli jako roczne ptaki. Lucynek ( niebieski samczyk) był dzikusem do którego niemożna było się zbliżyć bliżej niż na 3 metry, obecnie jest oswojony ale ostrożny. Chętnie bierze jedzenie z ręki, a jeszcze chętniej przylatuje na rękę w trakcie kąpieli - co widać na wcześniej wklejanych zdjęciach.
Stasiu (dla zmyłki zielona samiczka)
była ręcznie karmiona, dlatego ciągnie do ludzi. Jak to kobieta uparta i potrafi pokazać jak coś jej się nie podoba. Spokojny temperament Lucynka to jej zasługa. Samczyk długo ją obserwował i się przekonywał. Oba paputki chętnie zażywają kąpieli to ze zraszacza czy też w brytfance. Codziennie dostają świeże warzywa i gdy tylko jest możliwość latają każdego dnia.
Oddam w dobre ręce oba paputki za 500 zł. Niema mowy o rozdzieleniu ich. Dobrze się mają w swoim towarzystwie mimo, że czasem się ganiają. Do paputków mogę za 50 zł dołożyć klatkę samoróbkę widoczną na zdjęciach. Na pewno papużki lepiej zniosą przeprowadzkę przebywając w znanym im domku.
Nie jestem pseudo hodowcą,handlarzem ani sadystą dlatego wszelkie propozycje związane z wysyłką ptaków pocztą będą przeze mnie ignorowane. Proszę o odbiór osobisty lub też mogę za zwrotem kosztów dowieść je w promieniu 50 km od Wrocławia.
Kontakt tel. 608 571 802 ( nie odpowiadam na smsy).
Jeśli znacie kogoś kto szuka Aleksandrett to proszę o przekazanie informacji. Zależy mi by trafiły w dobre ręce i przeprowadzka nie stanowiła dla nich szoku.
Ciężko mi po długim czasie odzywać się z taką wiadomością, ale niestety jestem zmuszony to uczynić. Niestety z przyczyn osobistych muszę rozstać się z moimi paputkami. Mocno się do nich przywiązałem ale niestety nie mogę poświęcić im tyle czasu ile wymagają i nie chcę aby one na tym cierpiały.
Papużki są ze mną prawie 3 lata, kupiłem je z różnych hodowli jako roczne ptaki. Lucynek ( niebieski samczyk) był dzikusem do którego niemożna było się zbliżyć bliżej niż na 3 metry, obecnie jest oswojony ale ostrożny. Chętnie bierze jedzenie z ręki, a jeszcze chętniej przylatuje na rękę w trakcie kąpieli - co widać na wcześniej wklejanych zdjęciach.
Stasiu (dla zmyłki zielona samiczka)

Oddam w dobre ręce oba paputki za 500 zł. Niema mowy o rozdzieleniu ich. Dobrze się mają w swoim towarzystwie mimo, że czasem się ganiają. Do paputków mogę za 50 zł dołożyć klatkę samoróbkę widoczną na zdjęciach. Na pewno papużki lepiej zniosą przeprowadzkę przebywając w znanym im domku.
Nie jestem pseudo hodowcą,handlarzem ani sadystą dlatego wszelkie propozycje związane z wysyłką ptaków pocztą będą przeze mnie ignorowane. Proszę o odbiór osobisty lub też mogę za zwrotem kosztów dowieść je w promieniu 50 km od Wrocławia.
Kontakt tel. 608 571 802 ( nie odpowiadam na smsy).
Jeśli znacie kogoś kto szuka Aleksandrett to proszę o przekazanie informacji. Zależy mi by trafiły w dobre ręce i przeprowadzka nie stanowiła dla nich szoku.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość