Proszę Was o poradę.
Jak dalej postąpić z ptaszkiem.
Zacznę od początku.
Mój Kiwi to młody ptak. Z tego roku. Mam go od ok 19.07. Po ok 1,5 tyg. latał już po pokoju.
Chyba za szybko chciałem go oswoić, bo gdy tylko przystawiałem do niego rękę on dziobał do krwi. Przeboje mieliśmy niesamowite (więcej opisałem w temacie "Papuga zamknęła się w sobie po tygodniu...")
Od ok 2 tygodni zaczyna nam się bardzo fajnie współpracować. Ptak nie syczy już na mnie, rzadko próbuje mnie dziabnąć, kiedy wymieniam mu jedzenie i jeszcze rzadziej, kiedy daję mu smakołyk poza klatką (tu pojawia się znana komenda "NIE WOLNO"

). Gdy siedzi sobie na drzewku lub w innym pokoju na stojaku mogę przejść koło niego, w odległości paru cm, bez obawy, że ucieknie ode mnie lub zacznie syczeć.
Teraz do rzeczy...
Minęło 1,5 mieś odkąd mam paputa. Nadal boję się, że może mnie capnąć, więc wpadłem na pomysł, że nauczę go wchodzić (na początek oczywiście) na patyk, który trzymam w ręku (ok. 30 cm dł) wypowiadając komendę "CHODŹ". Po paru dniach Kiwi bardzo chętnie wchodził(a) na patyk. Po każdym wykonaniu polecenia dostawał nagrodę.
Poszedłem o krok dalej.
Stoję teraz w drugim końcu dużego pokoju, wystawiam patyk, który trzymam w ręku i wołam "Kiwi chodź". Ptaszek przylatuje i siada na badylku :) Czasem komendę muszę powtórzyć parę razy, ale i tak jestem z niego bardzo dumny. Nagrodę otrzymuje z lewej ręki (tą własnie najczęściej atakował). Odbiera ją teraz bardzo delikatnie.
Nawet gdy zostawię ptaka w tym nowym pokoju, w spokoju
[dziwnie to brzmi] (nowy obiekt dla niego, zna go dopiero od 3 dni) na swoim stojaczku, a ja pójdę w drugi koniec tego pomieszczenia, on przylatuje do mnie i zawisa mi nad głową (w powietrzu). Trochę się tego boję, ale walczę jak mogę ze strachem... Wydaje mi się, że ptaszyna szuka towarzystwa, no chyba, że po prostu chce mu się żreć

I tu pojawia się pytanie.
Nadal się go obawiam, a raczej jego dzioba

Kiedy siedząc na patyku, który trzymam, zbliża się do mojej ręki zaczynam delikatnie kręcić badylem (ptaszek traci równowagę i stara się ją odzyskać).
Jak pójść o krok dalej? Jak dalej go szkolić? Bardzo chciałbym, żeby przylatywał i siadał mi na ręku, ale ten strach...
Pomijając już moje tchórzostwo -
co dalej? :)