Moja Aleksa ma 10 tyg. Wzięłam ja od kobiety która trzymała ją i jej rodzeństwo w domu i była przyzwyczajona do ręki i do człowieka. Miała wtedy 7 tyg. Sama przyleciała do mnie dwa dni temu. Nie kusilam jej żadnymi smakołykami ani zabawkami przyleciała i spokojnie siadała mi na głowie i rękach. I po może takich spokojnych 3 może 4 przylotach zaczęła mnie bardzo dotkliwie dziobac. Nie wiedziałam co mam robić więc starałam się jakoś odwracać jej uwagę, ale próbowała łapać moje palce u drugiej ręki. Przeczytałam o pstryczku w dziobek nie robiłam tego mocno, ale muszę przyznać że kiedy dostała pierwszy raz zastanowiła się dlaczego. Mam wrażenie że ów gryzienie jest dla niej zabawa. Powtarzałam również że nie wolno, ale to w ogóle na nią nie działa ignoruje to całkowicie. Na ten moment na głowie nie pozwalam jej siadać ponieważ dziobie moje uszy na tyle mocno że nie jestem w stanie tego wytrzymać jeżeli chodzi o ból.
Nie jest to agresywne zachowanie przynajmniej tak uważam siada na mojej klatce piersiowej i bawi się nadrukiem albo samym materiałem, ale kiedy nie ma czego dziobac/gryzc/męczyć to przezuca się na mnie. Kiedy podstawiam jej rękę (nie dłoń) to łapie bardzo mocno i albo wejdzie albo nie wejdzie. Od tych dwóch dni mam całe sine ręce i mam problem żeby nawet siadała mi na nich co niestety jest uciążliwe dla nas obu. Od razu powiem ze zamykanie w klatce za karę się nie uda ponieważ nie uda mi się jej włożyć do klatki kiedy ona nie ma na to ochoty. Rozumiem również że potrzeba czasu i nie chodzi o to że spodziewałam się cudów po tych dwóch dniach, ale cały dzień z nią siedzę i pracuje żeby chociaż w małym procencie na początek nie dziobala za każdym razem i niestety nic nie pomaga na ten moment.
