Słychać pisklaka pięknie rano w budce świergoliło

( jajek w sumie 4 ale i tak nie wiem kiedy zniosła ostatnie bo jej tam nie zaglądam – dwa razy udało mi się podejrzeć)
Olo karmi Gośkę przez pręty ( nasz agresywny „pitbul - Gośka ”ciągle zamknięta) chociaż jak ona jest wypuszczana żeby rozprostować skrzydła ( ostatnio nie chciała wychodzić) to zaganiała Olka do klatki a potem go atakowała - schylała głowę taka skupiona, wpatrzona i gotowa do ataku na gałęzi naprzeciwko i jakby się tylko ruszył to ssskkkoookkk na niego – normalnie pitbul ( a ja panika i otwieranie wszystkich drzwiczek - Olo wychodź… )
Słychać dziecko to dziś po południu nowa akcja – otworze klatkę i zobaczymy czy będzie chciała żeby je karmił razem z nią w klatce (obbyyy!!! ) – chociaż myślę, że to ryzyko by zostawić ich razem w klatce jak nikogo nie ma w domu po tym co do tej pory wyprawiała, nawet jakby go dziś dopuściła do pisklaków.
Tylko jak wyklują się wszystkie to jak ona sobie z nimi poradzi – do żarcia swojego, do prętów żeby Olo ją nakarmił i z powrotem do budy ? Sama będzie tak latać pomiędzy jedzeniem, prętami i budką?
Czy ja tą budkę będę musiała wyczyścić jak pisklaki będą jeszcze w środku ?
- przy tym „pitbulu – Gośce” jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić, że mam wyjmować młode i sprzątać w środku i to tak żeby ona nie widziała ale przecież będzie słyszeć, zresztą Olo też na mnie czasami kracze ( trzyma się blisko budki) jak jej wymieniam jedzenie a ma je zaraz pod budką.( Gośka w środku a Olo na klatce ziarna, kiełki, nasiona traw i jajko od dziś żadnych warzyw i owoców)
Ale i tak bardzo się cieszę, że mają dzieci choć nikt z Was nie opisuje agresywnej samicy i odgradzania samca od niej bo są już jajka ( teraz nawet młode - 1 na pewno słyszę) – na razie zdroworozsądkowo udaje mi się przez to przechodzić i oby jej się w końcu polepszyło i zapałała znów miłością i zaufaniem do Olka.
Naprawdę nikt z Was nie ma tak agresywnej samicy ?
