Benek i Ginger mają się całkiem nieźle. Benek wypierzył się, ale jego lotki, które były połamane a skrzydła pokaleczone nadal nie odrosły w pełni - poczekam jeszcze cierpliwie, ale obawiam się, że może to oznaczać, że już nigdy nie odrosną.
Ginger także się wypierzył i na szyi ma teraz jaśniejszą obwódkę, więc prawdopodobnie mamy w domu drugiego samczyka. Co do dogadywania się chłopaków, to jest nieźle (jak na Benka możliwości) - choć Benek jaes t bardzo mało aktywny, i na zaczepki Gingera reaguję ucieczką lub straszeniem to kiedy nie ma go w zasięgu wzroku regularnie go nawołuje. Ma w klatce swójj ulubiony patyczek, na którym przesiaduje, i wydaje się być w miarę spokojny. Ginger z kolei jest wszędzie - ma fazę wielkiej samodzielności, pojawia się w kuchni, w łazience, w pokoju, skubie psie zabawki i włazi mu do posłania. Potrafi w przypływie dobrego humoru skakać na nas z klatki lub wspinać się nam po nogawkach....jest uroczy, ale bardzo rezolutny.



Zaczynam mieć obawy, czy kiedyś nie sięgnie po psią karmę i co może z tego wyniknąć...