Julian już od samego początku fatalnie czuł się w klatce - na początku jak dużo papug siedział nieruchomo (ledwo oczkami mrugał

), a jak tylko się "uruchomił", zaczął po dnie klatki biegać w tę i z powrotem przy prętach, wystawiając główkę. U mnie ciężko zamykać przy jedzeniu, bo klatka jest otwierana na górze i ma tam żerdź, więc ciągle musiałabym to montować i demontować. Albo całkiem zrezygnować :D
Julian o poranku jest jak na niego całkiem grzeczny - siedzi cichutko, a przy opuszczonych roletach to już jak mysz pod miotłą

jak otworzę roletę to robi się trochę głośniej, bo chodzi po klatce, je itd, często dosypiam w łóżku to grzecznie obserwuje, a jak widzi, że już się całkiem przebudziłam, to dzwoni mi w pręty i nie ma bata, trzeba otworzyć :D cały dzień poza klatką, a ciągle mu mało
nie mogę się doczekać, aż Julcio zacznie coś mówić :D nie wiem jakie słówko wybierze, bo wołamy na niego na sto sposobów: Julian, Julianek, Julek, Juluś, Julcio, a nawet Joluś

ale pewnie jeszcze trochę poczekam, bo nie wiem czy dobrze kojarzę, ale papugi zaczynają gadać jak mają ok. 6 miesięcy? Póki co, jak na malucha przystało, burczy, "gaworzy", niestety nie robi już cudnego "kraaa", najsłodszy odgłos pod słońcem.