
Zenek i inne nasze papugi
Moderatorzy: wojtek, GoldAngelo, Boguśka, Grzegorz, misia458, Krysia-, WOJTEKZ
- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Re: Zenek i inne nasze papugi
Udało mi się nagrać jak mówi pierwsze, zrozumiane przez nas słowo - a kuku

- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Nowi, najmłodsi mieszkańcy
Najstarszy ma teraz 5 dni, najmłodszy nie wiem dokładnie kiedy się wykluł bo wczoraj nie udało mi się zauważyć jak Fela wyszła z budki
Ale przepuszczam, że ma 2 dni


- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Ojej, a Ruffi je "toleruje"? Pamiętam jak do mnie 2 lata temu przyjechała piątka dzieciaków na raz i chcieli żebym Zenka wypuściła - wypuściłam ale co chwilę ze strachu robił kupę i dosyć szybko schowałam. Nie dziwię się mu, trzech z tych dzieci to pierwszy raz na oczy widział
Ps. jeszcze na dwie małe lilianki się szykuje, ciekawe czy przeżyją
Ps. jeszcze na dwie małe lilianki się szykuje, ciekawe czy przeżyją
- Agata82
- Posty: 269
- Rejestracja: wt paź 09, 2018 13:32
- Ptaki które hoduję: Ruffi -ręcznie karmiona rudosterka zielonolica, mutacja yellow sided
- Lokalizacja: Śląskie
Ruffi wyraźnie odróżnia swoje dzieci od obcych, nie boi się, ale jest taki pobudzony i przygląda się z zaciekawieniem dziewczynom :) Wyraźnie też widać teraz, że u mnie czuje się pewnie i bezpiecznie :) Też podziela teraz los ptaka zamkniętego w klatce dużą część dnia, bo dzieciaki latają to tu, to tam, trzaskają drzwiami, przemieszczają się, więc dla niego lepiej i bezpieczniej jak zamknięty - jak mam tylko chwilę to idę się z nim pobawić :)
- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Młode z drugiego lęgu dzisiaj miały sprzątaną budkę. Natomiast młode z pierwszego lęgu razem ze swoim tatusiem dzisiaj fajnie usiadły w gromadce: cztery na jednej żerdzi i jedna na małej żerdce która jest obok. Niestety do zdjęcia się popsuło 

- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Na Internecie wystawiamy ogłoszenia. Czasami otrzymuję informacje co się dzieje z pierwszymi odchowanymi dziećmi - ogółem pod względem opieki dobrze trafiły, tylko mnie załamuje jedna rzecz - to, że dali budkę lęgową 

- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Tak właśnie
Ogółem oddaliśmy (bo po znajomościach i takie pierwsze dzieci) je jako dwie samiczki. Żeby być pewna pytałam się tutaj na forum o ich płeć, wiadomość że są tej samej płci mnie ucieszyła bo czułam, że gdyby były przeciwnej to chciałby je rozmnażać mimo że to rodzeństwo a tak po za tym widziałam w nim dobrego opiekuna bo zależało jemu by miały ptaszki jak najlepiej. Rok później był następny lęg, ponownie się zapytałam tutaj o ich płeć, bo część byłam niemal pewna że samice a inne miałam wątpliwości czy to on czy ona. Nie miałam żadnej odpowiedzi, to zapytałam się na innym forum gdzie odpowiedź była, że w tym wieku rozpoznanie jest niemożliwe, można tylko zgadywać bo jeszcze zmienią wygląd po pierwszych pierzeniach i 100% pewności dadzą tylko badania DNA. Właściciel tych ze wcześniejszych lęgu został poinformowany, że mogła być pomyłka, w podobnym czasie zaczęły one kopulować
Samo to jeszcze nie znaczy bo i dwie samice mogą kopulować. Potem jedna zniosła jajko, pan nie wytrzymał i dał budkę mimo, że jedna jest nieznanej płci. Ostatnia wiadomość jaka do mnie dotarła to ta samica wysiadywała jajka
Dalszych losów nie znam, ale z tego co wiem to jeszcze jest szansa, że to dwie samice



- Agata82
- Posty: 269
- Rejestracja: wt paź 09, 2018 13:32
- Ptaki które hoduję: Ruffi -ręcznie karmiona rudosterka zielonolica, mutacja yellow sided
- Lokalizacja: Śląskie
No a jakieś argumenty ? Przecież każdy normalny człowiek wie, że nie dopuszcza się do rozrodu u zwierząt wśród rodzeństwa, jakaś paranoja...:(
- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Jakie argumenty masz na myśli? Bo nie wiem czy piszesz o mnie czy o tym ich właścicielu? Ciekawe jest to, że ja mam jakiegoś pecha do spotykania takich ludzi co o tym właśnie nie wiedzą że się rodzeństwa nie rozmnaża
Innym razem sprzedaliśmy młode hodowcy, poinformowaliśmy, że to rodzeństwo i to tak zabrzmiało, że myśleliśmy, że będzie jeszcze inne lilianki dokupował by móc je rozmnażać. A przy odbiorze spytał się nas czy ich rodzice są rodzeństwem. My na to, że nie bo rodzeństwa się nie rozmnaża, a ten hodowca: skoro ich rodzice nie są rodzeństwem to można je rozmnażać bo dopiero rodzeństwa, których rodzice są też rodzeństwem nie można. Ręce mi wtedy opadły 


- Agata82
- Posty: 269
- Rejestracja: wt paź 09, 2018 13:32
- Ptaki które hoduję: Ruffi -ręcznie karmiona rudosterka zielonolica, mutacja yellow sided
- Lokalizacja: Śląskie
No argumenty Twoje, nie miałaś możliwości zwrócić uwagi tej osobie, że tego się absolutnie nie robi?? To draństwo - szczególnie dla przyszłych właścicieli tych młodych... dlatego właśnie ja jestem przeciwna takim praktykom. Ja osobiście jestem zdania, że rozmnażać zwierzęta powinny mieć prawo tylko zarejestrowane hodowle lub ktoś kto ma ptaki od iluś tam lat....a nie kupuje laik parkę i w oczach maszynka do zarabiania. Mnie się podoba praktyka wśród rasowych kotów i chyba psów też, w umowie jest zapisane, że w przeciągu jakiegoś tam czasu wysterylizujesz/wykastrujesz zwierzę i jest mowa o absolutnym zakazie rozmnażania - przynajmniej moja siostra ma dwa rasowe koty i pokazywała mi umowę kupna.
- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Ja nie zwróciłam uwagi na to z innego powodu niż zarabianie - bo z punktu widzenia rodziców nie moja sprawa a jak nawet hodowca tak powiedział to nawet nie mam racji
A rozwijać tematu się bałam bo zaraz byłby krzyk na mnie... Zawsze tak jest, że jak zwrócę uwagę, że coś robimy źle to całkowicie olanie tego
Biorąc uwagę to co napisałaś - żeby mieć zarejestrowaną hodowlę lub mieć wieloletnie doświadczenie, to chyba trzeba jakoś zacząć? Jakby tak miało być to albo trzeba byłoby urodzić się w rodzinie hodowców ptaków albo mieszkać w domu jednorodzinnym i rozpocząć od razu w miarę dużą hodowlę by opłacało się zarejestrować (chociaż na zarejestrowanych hodowlach się nie znam)ale to też początkujący. Każdy ma inne zdanie...


Biorąc uwagę to co napisałaś - żeby mieć zarejestrowaną hodowlę lub mieć wieloletnie doświadczenie, to chyba trzeba jakoś zacząć? Jakby tak miało być to albo trzeba byłoby urodzić się w rodzinie hodowców ptaków albo mieszkać w domu jednorodzinnym i rozpocząć od razu w miarę dużą hodowlę by opłacało się zarejestrować (chociaż na zarejestrowanych hodowlach się nie znam)ale to też początkujący. Każdy ma inne zdanie...
- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Mała "liliankowa" aktualizacja bo trochę ostatnio się porobiło bo Fela i Jaś dali mi zajęcie na wakacje...
Zaczęło się wszystko w czwartek, niczego złego jeszcze nie przepuszczałam, był to wieczór, maluchy w budce prosiły o jedzenie ale Fela nic nie robiła. Sprawdziłam tylko czy mają jedzenie - miały. To je zostawiłam.
Wstałam rano znowu maluchy piszczały, a Fela... robiła "tulu tulu"
Wtedy już mnie to trochę zmartwiło i zaczęłam bardziej ją obserwować i się zorientowałam, że ona w ogóle nie wchodzi do budki
Raz tam zajrzała ale nie wchodziła to zaraz uciekła
Jak zajrzałam do środka to żal mi było maluchów - nawet mnie prosiły o jedzenie
Po paru godzinach postanowiłam ręcznie podkarmić. Budkę pozostawiłam z nadzieją, że Fela wróci do swoich maluchów. Następnego dnia już myślałam, że będzie wszystko dobrze, bo wchodziła już do budki. Później jak nie była w środku sprawdziłam wola maluchów - puste i nadal piszczały
Zostawiłam je na jeszcze trochę by podejrzeć przez dziurki wentylacyjne co w takim razie robi tam Fela (przez te dziurki widać tylko jak zagląda, jak już wejdzie to nie mam podglądu). Wkrótce zajrzała - wsadziła głowę, rozglądała się, podszedł głodny maluch a ta się popatrzyła na niego i tylko dziwnie go dotknęła, poszła
Kontynuowaliśmy ręczne karmienie, później jak zobaczyłam ich rodziców razem kopulujących (nawet podczas zabrania maluchów do karmienia
) to zabraliśmy budkę, nie widziałam żadnych szans na kontynuację chowu a chciałam też jakoś zrobić im cieplej - nie wiem czy tak można (nie miałam innych pomysłów) ale postawiłam budkę na poduszkę elektryczną i staramy się kontrolować temp. i co jakiś czas włączamy i wyłączamy. Od poduszki dzieli jeszcze kocyk by nie przegrzać w razie gdybyśmy zapomnieli, a jak na dłużej wyłączamy to jeszcze nim przykrywamy. Co do ręcznego karmienia - to pierwszy nasz raz ale dajemy sobie radę. Jedynie najmłodszy nie przeżył bo nie chciał otwierać dzioba, czasami udawało się nakarmić niewielką ilością, lecz wydawał się być bardzo osłabiony i wydawał się być przymały jak na swój wiek
Przepuszczam, że coś może mieć związek porzucenie ich właśnie z tym jednym ale to czasami trudne wymyślić przyczynę czemu rodzice porzucają swoje młode...
Gdzieś wyczytałam, że powinno się karmić aż przestanie prosić - ale one wiecznie są głodne
Tzn. przynajmniej jak widzą karmienie
To zdjęcie co potrafią wyrabiać po odłożeniu syte maluszki widząc, że inny jeszcze jest karmiony 
Zaczęło się wszystko w czwartek, niczego złego jeszcze nie przepuszczałam, był to wieczór, maluchy w budce prosiły o jedzenie ale Fela nic nie robiła. Sprawdziłam tylko czy mają jedzenie - miały. To je zostawiłam.
Wstałam rano znowu maluchy piszczały, a Fela... robiła "tulu tulu"








Gdzieś wyczytałam, że powinno się karmić aż przestanie prosić - ale one wiecznie są głodne



- Agata82
- Posty: 269
- Rejestracja: wt paź 09, 2018 13:32
- Ptaki które hoduję: Ruffi -ręcznie karmiona rudosterka zielonolica, mutacja yellow sided
- Lokalizacja: Śląskie
a mnie ciekawi inna rzecz...ty to pewnie wiesz Natalia. Jakie mogą być powody porzucenia młodych przez rodziców
Podejrzewasz cos, oprócz tego, że chcą ponownie kopulować 
Ja pamiętam jak rozmnażaliśmy faliste, to jeden raz samica wyrzucała z budki (dosłownie wyrzucała - co wchodzilismy do pokoju pisklak był na dnie klatki) jedno młode, my uparcie je tam wkładaliśmy, ona wyrzucała... no i jak podrosło okazało się, że ma wadę stawów biodrowych (czy nie wiem jak to się nazywa u ptaków ) nie stał samodzielnie na nogach.... i ostatecznie i tak trzeba było go wyeliminować żeby nie cierpiał. Wtedy to właśnie zrozumiałam jak inteligentne są ptaki. Jednak pewnie przyczyn porzucenia może być więcej


Ja pamiętam jak rozmnażaliśmy faliste, to jeden raz samica wyrzucała z budki (dosłownie wyrzucała - co wchodzilismy do pokoju pisklak był na dnie klatki) jedno młode, my uparcie je tam wkładaliśmy, ona wyrzucała... no i jak podrosło okazało się, że ma wadę stawów biodrowych (czy nie wiem jak to się nazywa u ptaków ) nie stał samodzielnie na nogach.... i ostatecznie i tak trzeba było go wyeliminować żeby nie cierpiał. Wtedy to właśnie zrozumiałam jak inteligentne są ptaki. Jednak pewnie przyczyn porzucenia może być więcej

- Rozalka:)
- Posty: 389
- Rejestracja: wt cze 14, 2016 10:57
- Ptaki które hoduję: Lilianki, rudosterka zielonolica
- Lokalizacja: Siedlce
Ja przepuszczam, że może to mieć związek z tym najmłodszym młodym. Już zanim odszedł był jakiś osłabiony, nie mogliśmy go nakarmić, wydawał się być przymały jak na swój wiek i jeszcze podczas ostatnich jego godzin w jego kupach zobaczyłam coś czerwonego jakby krew
Nie wiem co sobie Fela myślała, może skoro widziała coś nie tak w tym jednym to myślała, że inne mogą być zarażone?
Jak na razie z tymi pozostałymi jest wszystko w porządku, nie mają żadnych dolegliwości, kupy też normalne. Na innym forum też dokładnie opisałam sytuację, jedna osoba bieżąco (w sensie po każdym przeczytanym nowym moim poście) pisze i wspiera to sama stwierdziła, że czasami jest bardzo ciężko wymyśleć przyczynę porzucenia i bywają one niejasne (u niej z kolei nimfy kiedyś porzuciły młode). Tam dodatkowo napisałam też swoje wcześniejsze przepuszczenia:
1. bo dałam ręcznik papierowy zamiast wiórek do budki - mało prawdopodobne bo to zrobiliśmy tydzień temu we wtorek a dopiero w czwartek porzuciła
2. bo młode ze wcześniejszego lęgu wciąż były razem z Felą i Jasiem - na próbę oddzieliliśmy ich to zamiast zaopiekować się młodymi to zaczęli kopulować
Teraz najbardziej przepuszczam, że chodziło właśnie o najmłodszego ale też prawdy raczej nie poznamy, możemy tylko się domyśleć


1. bo dałam ręcznik papierowy zamiast wiórek do budki - mało prawdopodobne bo to zrobiliśmy tydzień temu we wtorek a dopiero w czwartek porzuciła
2. bo młode ze wcześniejszego lęgu wciąż były razem z Felą i Jasiem - na próbę oddzieliliśmy ich to zamiast zaopiekować się młodymi to zaczęli kopulować

Teraz najbardziej przepuszczam, że chodziło właśnie o najmłodszego ale też prawdy raczej nie poznamy, możemy tylko się domyśleć

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości