Wczoraj wieczorem kiedy wróciłam do domu po odwiezieniu przyjaciółki na pociąg co trwało około godziny zastałam wdomu duszącego sie Kubusia. Ara miała czerwone policzki wychłodzone ciało pomimo normalnej temperatury w salonie (kominek) i najzwyczajniej w świecie się dusiła nie mogąc złapać oddechu. Co najdziwniejsze Kubuś żegnał sie z Beatką tuz przed jej odjazdem siedząc obok niej i zaczepiając ją jak to robi zazwyczaj. Nie zachowywał się dziwnie normalnie chodził po pokoju, no może nieco mniej żwawo ale zważywszy na jego niepełnosprawność nie było w tym nic niepokojącego. Oddychał normalnie normalnie jadł normalnie dopraszał się swojej porcji pieszczot. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Oczywiście panika. W kilka chwil Kubuś się przewracał skrzydła spuszczone, był taki słaby że nie mógł ustać na nogach

Szybko przyniosłam pudełko-transportówkę i nebulizator, który był na szczęście pod ręką i po krótkim czasie Kuba siedział w pudełku na kocu i był nebulizowany sterydem aby poprawić zdolność oddechową. Po 15 minutach oddech był nadal bardzo ciężki ale powoli zaczynał sie normować. Może normować to za duże słowo ale tchawica nie była już razem z potężnym dziobem otwarta na 12 mm tak że można było palec cały w nią wsadzić

Powoli przez dwie godziny oddech Kuby zaczął być lżejszy. Potem na jego dziobie pojawił sie kawałek orzeszka może ćwiartka. Nie wiem czy ją wykrztusił, czy ją zwrócił w nocy jeszcze dwukrotnie zwracał ale wiem, że gdyby w domu nie było tego sterydu który został po nebulizacji małego Klemensa to Kuba pewnie latał by już pod błękitnym nieben stwórcy
Dzięki temu ze w domu była reszta tego sterydu Kubuś maszansę wrócić do zdrowia. Narazie nie je ale pił. Kupy po sterydzie masakryczne. Do nebulizacji zastosowałam jeszcze antybiotyk i środek przeciwgrzybowy. Zaszkodzić nie zaszkodzą a z braku kontaktu z Weterynarzem w takiej sytuacji lepiej podać za dużo niż za mało. Kuba żyje. Podam mu osłonowo po konsultacji z lekarzem antybiotyk bo nwet jeśli to zakrztuszenie tak poważne to osłonowo antybiotyk należy podać z powodu podrażnienia i wola po zwracaniu i tchawicy, a często takie obdrapania po zwykłym zaksztuszeniu powodują wtórne infekcje. Spałam ze sterydem w strzykawce pod ręką w odpowiedniej dawce przygotowanej na wypadek kolejnego ataku duszności. Teraz wiem ze przy ptakach trzeba mieć w domu wszystko

Zbieg okoliczności spowodował ze mój Kuba przeżył tą duszność. I nawet gdy nie uratowały te leki Klemensika to przysłużyły się do uratowania Kuby. Niezbadane są wyroki Boskie jak to się potocznie rzecze...
Steryd który uratował Kubę od uduszenia warto mieć na wszelki wypadek w swojej apteczce.